-Możemy porozmawiać kochanie?-zapytała babcia która stanęła w drzwiach.
-yyy..no pewnie. .-zajakalam się...
-Wisz ze mi możesz wszystko powiedzieć, prawda?
-Taak wiem o tym babciu.
-To może powiesz mi co się z tobą dzieje? Ciągle jesteś gdzieś indziej nie słuchasz mnie, chciałaś to to ukryć jednak co to nie wyszło. Martwię się o ciebie.
-Ni-e nie-e wydaje się ci..-zaczęła się jąkać.
-Zakochałaś sie, tak?-oznajmiła jak by to była rzecz oczywista.
tak.
-Ni-e-e-znowu się zająkałam. Dlaczego nie umie kłamać.
Naucz się kłamać kochaniutka.
-Bello ,co jak co ale kłamać to ty nie umiesz.Przynajmniej przy mnie.No to opowiadaj o tym swoim przystojniaku.-powiedziała babci,czasami mnie przeraża. Więc jej wszystko opowiedziałam.
Może ona przemówi ci do rozumu.
-Muszę go poznać.-oznajmiła babcia z uśmiechem,a po chwili dodała-Ale wiesz gdyby to uczucie było nie odwzajemnione to on by tego nie zrobił.Uwierz mi to na pewno dobry chłopak.
-No ,ale jeśli to pomyłka? Nie chcę psuć naszej przyjaźni...
A ta znowu swoje...
- Bello jeśli ciągle będziesz miała jakieś, a jeśli i tak dalej to w życiu na pewno nie będziesz szczęśliwa. Jesteś wspaniałą czarownicą z takimi wyjątkowymi zdolnościami.Wszystko się ułoży,będzie dobrze.-powiedziała i wychodząc puściła mi oczko.
-Babci ma rację,nie mogę mieć wiecznie 'ale' .Spróbuję.-powiedziałam szeptem sama do siebie.
WRESZCIE!-krzyknął głosik w mojej głowie.nawet nie miałam siły się z nim kłócić. Zasnęłam.
Znowu ten śmiech,ten straszliwy śmiech.Ciała moich najbliższych,Al,zielony promień,moja mama,śmiech,drugi zielony promień.
I budzę się roztrzęsiona.Przerażona rozglądam się, zdaję sobie sprawę ,że jest noc.
Resztę nocy nie przespałam.Gdy tylko zamykałam oczy słyszałam ten śmiech.
W ten dzień przyjechała do mnie Rose. Oczywiście na samym wejściu zaczeły się pytania: Co jest między tobą a Al'em?Jesteście razem? Co robiliście wtedy rano?
Matko ona chyba nawet powietrza nie łapała.Opowiedziałam jej o wszystkim a ona powiedziała to co babcia. Czy tylko ja myślę o minusach?!
Tak.
Siedź cicho kretynie!
Ten tydzień minął szybko.Bardzo szybko zanim się obejrzałam był ostatni poranek z Rose.Leżałyśmy jeszcze w łóżkach gdy do szyby zapukała sowa.Była ona do Rose od jej rodziców.Dowiedziała się ,ze jej rodzice nie mogą przyjechać więc odbierze ją jej wujek Harry który będzie z Albusem którego będzie odbierał od Fabiana.Ja się załamałam.
Niby dlaczego?!
Dla Rose to nic,a mi babcia żyć nie da.Podobnie mu.Gdy tylko ich zobaczy zaprosi ich na herbatkę i wypyta się o wszelkie szczegóły.
-A co jeśli mnie wyśmieje?-nagle wybuchłam-Nie nie może ja pójdę na spacer,powiesz ,że jestem ...
-STOP!Dziewczyno ogarnij się ,on cię lubi ty go lubisz i jest cudnie.! Nie no wy na prawdę jesteście tacy sami.Tak samo uparci.
-Yy co?
-To mój kuzyn..-oznajmiła,też prawda. Jaka ja jestem głupia.
-Aha,a wiesz kiedy mają przyjechać?Wiesz jestem w piżamie..
-Nie wiem ale idź się przebrać.
-Okej.-wstałam i podeszłam do mojej szafy wyjęłam z niej krótkie dżinsowe spodenki i szarą ,luźną bluzką z jakimś nadrukiem i poszłam do łazienki.
~perspektywa Al'a~
Właśnie siedzę z tatą i babcią Belli u niej w salonie.Tata zgadał się z jej babcią,oczywiście. Ah ta jego uprzejmość.Bardzo zaciekawiły mnie zdjęcia stojące na kominku,było ich bardzo dużo. Wstałem z fotela raczej nie zauważalnie i poszedłem do tego miejsca. Pierwsze zdjęcie przedstawiało jak mi się wydaje rodziców Belli oraz ją i Matta jako małych dzieci. Może miała dopiero ze 2-3 latka. Wyglądała słodko z rudawych włoskach trzymana przez rudowłosą kobietę-jej mamę prawdopodobnie. Na następnych zdjęciach widziałem Belle i Matta coraz starszych, na niektórych Bel miała różowe, niebieskie a nawet zielone włosy Wyglądała bardzo słodko. Az się uśmiechnąłem na ten widok, najbardziej zaciekawiło mnie to ze na każdym miała zawsze duże zielone oczy w które mógłbym patrzeć się godzinami. Po chwili skapnąłem się ze ktoś coś do mnie mówi.
-Oh dawno ich nie przeglądałam. Te wszystkie zdjęcia to zdjęcia moich wnuków od urodzenia. Kiedyś zawsze uwielbiałam na nie patrzeć, oglądać ale od śmierci mojej córki i męża zaczęły mi ich przypomina i robiło mi się smutno. No cóż takie życie. Może pójdziesz po dziewczyny? Nie widziałam ich od rana.-wyznała pani Martin.
-Oczywiście już idę.-powiedziałem o poszedłem na górę. Nagle stanąłem jak wyryty. ..
~perspektywa Belli~
Gdy się ubrałam rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.Wracając z łazienki przy schodach stanęłam jak wyryta. Przede mną stanął Al.Pewna część mnie chciała zapaść się pod ziemię ,a druga go przytulić i mu wszystko powiedzieć.-Yyy co ty tu robisz?-jestem głupia,jak ja mogłam zadać takie oczywiste pytanie...
Oh weź mogłaś jeszcze się na niego rzucić ,a to chyba lepsze,nie?
-No patrz jakie miłe powitanie.Już drugie.-po chwili ciszy powiedział
-Przepraszam-wyjąkałam cała czerwona-hej.-podeszłam do niego i go przytuliłam -a teraz gadaj..-nie dokończyłam bo usłyszeliśmy Rose.
-Bel ileż można tam siedzieć Chodź już przecież i tak czy inaczej widział cie w gorszej wersjiiiiii-powiedziała i zobaczyła mój wzrok i pp chwili go. Myślałam ze zapadnę się pod ziemie. Zrobiłam się czerwona jak burak, jestem tego pewna.
-Ooo Al już jesteście...-powiedziała Weasley'owna.
-No tak przyszedłem zobaczyć co tamu was...
-Yyy to wy idźcie ja muszę pójść do pokoju booo o czymś zapomniałam.
-powiedziałam i uciekłam do pokoju. Kiedyś zabije Rose za jej długi język i jej wyczucie czasu.
~perspektywa Rose~
O słodki Merlinie ja nie dożyje jutra.Co ja narobiłam?!
-Yy to może ja pójdę -odezwałam się po chwili do Al'a i dodałam-na pewną śmieeerć...
-Nie czekaj-TAK! wiedziałam ,że mnie zatrzyma.-Lepiej będzie jak ja pójdę.
-Dobry pomysł ale przeproś ją...
-Okej okej.- powiedział po czym odszedł do jej pokoju.
~perspektywa Belli~
-Jaka ja jestem głupia.-powiedziałam sama do siebie chowając twarz w dłoniach.
-Nie no bez przesady,nie jesteś głupia.-aż podskoczyłam na miejscu.
-Ooo mój Bożę...-co ty tutaj robisz?
-Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć.-powiedział w geście poddania i dodał-Rose przeprasza.-z nią policz się kiedy indziej ale mu tego nie powiem przecież.
-Oczywiście,wiesz bo..no nie słuchaj jej. jak ona palnie czasem jakaś głupotę..-wyjąkałam
-Norma.-odpowiedział
Coś czuję że zemsta będzie słodka.-zaśmiał się.
-a żebyś wiedział.-odpowiedziałam.
I zapadła głucha ciesz.
~perspektywa Albusa!
Siedzieliśmy w ciszy około 5 minut. Chciałem jej powiedzieć wszystko co do niej czuję,ale jeśli ona jednak nic do mnie nie czuje? Może lepiej będzie nie niszczyć tej przyjaźni i tak jest już wystarczająco zniszczona od 5 klasy.Merlin nie co mam zrobić. A jeśli mnie wyśmieje?! Nie nie lepiej będzie jak...-Więc-nawet nie wiem ja to możliwe,ale powiedziałem to tym samym momencie co Bel.Dlaczego my musimy zwykle odzywać się w tym samym momencie?!
Czego ja się odezwałem?!
Przecież nawet nie skończyłem myśleć?!
O Merlinie robię się bardziej dziwniejszy niż wcześniej.Sam do siebie mówię i biję się z myślami,Co ona ze mną zrobiła?!
-Ty pierwszy.-odezwała się do mnie.Co ja niby jej powiem!?
-No bo ja chciałem cię...przeprosić...zaaa to coo było u Rose. Po prostu nie chcę p-psuć naszej przyjaźni-powiedziałem to sam nie wiem dlaczego.Czy właśnie zburzyłem szansę na moje,nasze szczęście?-Pewnie zachowałem się wtedy bardzo głupio więc droga wolna możesz mnie wyśmiać-powiedziałem cicho i niepewnie.
-Też tak uważam,nie psujmy naszej..przyjaźni.-powiedziała i wyszła.Czy mi się zdaje czy jej włosy zrobiły się ciemne? Merlinie wszystko zepsułem. Poszyłem za nią ,ale zamknęła się w łazience i nie chciała wyjść.
Usłyszałem że nas wołają. Poszedłem na dół bo raczej nie uda mi się jej namówić do wyjścia przy mnie.
Miałem ochotę się zabić.Zepsułem wszytko.
Popełniłem największy błąd w moim życiu.
~perspektywa Belli~
Jestem załamana.Ryczałam jak głupia..Był pod drzwiami łazienki w której się zamknęłam, ale chyba ktoś NAS wołał i poszedł sobie.Zaraz ktoś to przyjdzie i jak mnie zobaczy to zdaje mi się że trochę się wystraszy.
Ciemne oczy,włosy i spuchnięte oczy.
Czyli on i ty tak samo jesteście głupi? Chyba będę musiał go odwiedzić.
O co ci chodzi?! Ale jak już pójdziesz to nie wracaj.
Kochanie nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo,on może też.
Grr.
Muszę pójść i pożegnać się z Rose.
TAK,osiągnęłam swój cel.mam rude włosy i z powrotem zielone oczy. Teraz wyglądam jakbym w ogóle nie płakała.
Po tym gdy tylko znalazłam się sama w swoim pokoju zaczęłam płakać.Nawet nie wiem dlaczego przecież on mi powiedział właśnie to o czym ja myślałam żeby powiedzieć.Po co ja w ogóle po tym myślę?
Bo jesteście obydwoje bardzo głupi.
Pytał cię ktoś o zdanie?
Noo ty,przed chwilą.
To nie było do ciebie!
No wiesz czy to było do mnie czy nie to ja na nie odpowiedziałem.
Znowu mam ciemne włosy itd. Co ja zrobię z nimi jeśli w czwartek jedziemy na Pokątną ,a ja nie zdołam ich zmienić ...Jak ja nie lubię tego że zawsze gdy mam podły humor mam ciemne włosy.
Popatrz na to z innej strony,możesz całkowicie się zmienić wyjechać, zmienić szkołę i więcej się nikomu znajomemu nie pokazywać,ale wiesz to dopiero wtedy gdy zbłaźnisz się na całego.
Zaraz zaraz czy ty nie powinieneś mi doradzać?
A co robię?
Ale nie doradzać takie rzeczy.W takim momencie? Co może mam popełnić samobójstwo bo ty tak chcesz.?
A mogłabyś? Miałbym wolne.
Dość.! Daj już spokój.Nie odzywaj się.
Środa.
W ciągu dalszym mam ciemne włosy.Co ja niby powiem Rose?
Że zdechła Ci sowa.
Inteligencie myślałam że się obraziłeś? a poza tym przecież ją widziała.
Dalej jestem obrażony no,ale przecież za coś mi płacą.
To tobie płacą?
Tak się mówi.
aha.
_______________________________
Przepraszam,że tak długo nie pisałam.Szkoła -,- Więc dzisiaj postanowiłam coś dodać bo mam wolne. :d Myślałam żeby napisać następny rozdział jeszcze dzisiaj,ale nie jestem tego pewna ponieważ muszę się uczyć niemieckiego.
Ten rozdział jest taki troszeczkę smutny. :c
A na pocieszenie zdjęcie małej Belli: :D
Trochę starszej:
To do napisania. ^^