wtorek, 24 grudnia 2013

Święta,święta i jeszcze raz święta. :d

Dużo zdrowia,szczęście i spełnienia marzeń...życzy,a może inaczej..
Życzę WESOŁYCH ŚWIĄT. :*

Planowałam wstawić miniaturkę,jednak z powodu egzaminu próbnego,sprawdzianów itd. nie mam pomysłu jak ją ''rozwinąć''.Może po świętach.. :) Po świętach postaram się także dodać nowy rozdział ,ostatni w tym roku.. :D 
Pozdrawiam.  :*

niedziela, 3 listopada 2013

6.Pokątna i czas na zmiany!

Czwartek .Pokątna. Miałam się tam dostać przez Błędnego Rycerza.Jak ja nie lubię tego środka transportu,aż chce mi się zwrócić wczorajszy obiad.
Wchodząc do Dziurawego kotła od razu zauważyłam burzę rudych loków..Gdy tylko ją zauważyłam poszła w tą stronę.Siedziała przy stoliku z Fabianem i niestety Al'em. Ona chyba też mnie zauważyła.Zaraz będzie komentarz o moim wyglądzie. Podeszłam do nich i się do nich dosiadłam,przy czym mruknęłam ciche 'cześć'.
-Yyy Bel co się z tobą stało?
-Coo ze mną? Nic.-oznajmiłam,chyba nie wystarczająco przekonująco.-Postanowiłam noo wiesz..yy aż tak tragicznie wyglądam?n
-Nie no coś ty,może pójdziemy naa zakupy.?

Co jest z tą dzisiejszą młodzieżą w ogóle nie potrafi kłamać.

Dobrze że ty umiesz kłamać.
Ale prawda ona też nie potrafi kłamać.
-Świetny pomysł.powiedziałam zirytowana.Późniejsze wydarzenia zmusiły mnie nad słowami mojego sumienia żeby zniknąć i nie wracać.Więc po tym gdy wracaliśmy z zakupów we trójkę bez Fabiana który musiał wrócić wcześniej. W pewnym momencie do Al'a podbiegła jakaś niebieskooka blondynka i go pocałowała a potem przywitała się z Rose.Czy ja o czymś nie wiem?!
Potem podeszła do mnie i wyciągała rękę i powiedziała:
-A my się chyba nie znamy,Susan Werb,miło mi.-Czy ja skądś jej nie znam? Może mi się tylko wydaje..
-Yy..Bella Martin-odpowiedziałam bezbarwnym tonem.
-To ka porywam tego przystojniaka,Bay.- wzięła za rękę Al'a i poszli w drugą stronę.Ja patrzyłam się na to  z otwartymi ustami w literkę O.Dowiedziałam się od Rose ,że będzie chodziła do Hogwartu. Przeniosła się z Francji,a z Al'em poznała się w Dolinie Godryka gdzie mieszka jej babcia.
No i już wszystko wiem. Na prawdę jestem głupia myśląc że nam wyjdzie.

Nadzieja matką głupich.

Weź już przestań.

Ale taka prawda.

Więc zalazł sobie inną. Pięknie. Po prostu cudownie. Miał mnie daleko gdzieś i dalej tak jest.Szczerze to nie chce mi się płakać.Może dlatego ,że już dawno wylałam z siebie wszystkie płyny..

Nie da się tak.

Cicho!.
Więc nie,nie będę dalej tą gorszą.Niech wie co stracił. Nie będę się poddawała.Nie dam się. Czas na zakupy.!

Wreszcie wzięłaś się do roboty.

Czas na zmiany. Nie będę się załamywać,więc drogi kolego czas na nową mnie!. 

Jestem z Ciebie dumy.

Pierwszy raz. Trzeba to uczcić.

No to zakupy!.

Mm Nie wiem dlaczego ale zakupy zawsze poprawiają mi humor.Wynikło więc z tego że znowu mam rude włosy i zielone oczy. Dlaczego nie pomyślałam o nich wcześniej...Ale zastanawiam się taż gdzie ta ''Su'' Trafi.Jeśli do Gryffidoru to się załamię.

A ta znowu.Daj temu spokój,będziesz się martwić jutro.

Dobra dobra,już nie myślę. ?

N........

O TYM! O tym nie myślę.

Ohh dobrze już nie denerwuj się.

~1 września~

Wstałam o 8:00 Miałam jeszcze dużoo czasu.Postanowiłam ,że najpierw się naszykuję,a potem obudzę Matta i pojedziemy Błędnym Rycerzem na  pociąg.Babcia niestety nie może z nami pojechać ponieważ jest w pracy.
Na początku postanowiłam popracować nad swoim wyglądem.Po jakiś 5 minutach skróciłam moje włosy do ramion,rozjaśniłam je i zielone oczy wyszły brązowe.Ubrałam do tego zieloną spódniczkę i białą luźną bluzkę z kotkiem którą wpuściłam w spódnicę.No i oczywiście dodatki w których znalazł się jasny kapelusz.
Po mojej przemianie postanowiłam obudzić Matta. Oczywiście mnie nie poznał.
On zawsze  humor poprawi.
Po tym wezwałam Błędnego Rycerza.Gdy byliśmy już na dworcu powiedziałam
,żeby im nie mówił o mojej ''przemianie''. Byłam ciekawa czy mnie poznają.Niby taka mała przemiana,ale na prawdę wyglądam nie do poznania.

A potem będzie miała do nich pretensje,że jej nie poznali.Co za człowiek.

Tak oczywiście.Przecież ja tak zawsze robię.

No patrz jak miło gdy się ze mną zgadzasz.

No nie? Normalnie zaje...fajnie.

Młoda damo nie wyrażaj się w taki PROSTACKI sposób do mnie.

Zajefajnie, zajefajnie, zajefajnie.

Co za zniewaga! FOCH!

Tak!Dziękuję!

Czas iść do pociągu.Nigdzie nie widziałam Rose więc nic innego mi nie zostało.Matt oczywiście zaraz poszedł szukać swojej Lilusi. Nie,że mi to przeszkadza bo bardzo podobają mi się jako para. Słodziaki.

Szukając jakiegoś przedziału znalazłam przedział moich przyjaciół.Ciekawe czy mnie poznają? Jest tylko jedno miejsce co mnie zdziwiło,ale po chwili zauważyłam ,że na drugim siedzeniu są rozwalone różowe walizki. Oh,wróć pięknie poukładane.Otworzyłam drzwi do przedziału.
-Hej,mogę się dosiąść? Wiecie,wszędzie bardzo tłoczno...
-Tak,jasne,że możesz na nikogo nie czekamy.-powiedziała wredna...przesłodzonym głosem blondynka. 
-Yyy..przepraszamy Cię ,ale naszej koleżance coś się pomyliło...
-Zajęliśmy to miejsce dla naszej przyjaciółki.-Su prychnęła.-no co?-zapytał Al.
-Co? Jak to co?! Ona nawet nie raczyła się z wami na  peronie przywitać i jej miejsce zajmujesz?-prychnęła.
-dobrze że ty byłaś.-powiedziała moja przyjaciółka słodkim głosikiem.Wielbię ją.
-Boże....-Al nie dokończył bo mu przerwano.
-Coś mówiłaś Ro?-co ona zrobiła z jej imieniem?! Jeśli tak powie jeszcze raz to po niej.
-Nie, nic nie mówiłam,po za tym ja mam imię.-powiedziała lekko wkurzona błękitnooka.
-Dobra,dobra Su odwal się od niej.Już o tym gadaliśmy.-powiedział zirytowany Potter.
-Yyy to ja..- i w tym momencie przypomniałam im o swojej obecności.

Oczywiście nie powiesz im ,że to ty i sobie pójdziesz.

-To ja sobie pójdę,Przepraszam nie chciałam przeszkodzić.-powiedziałam i już wychodziłam gdy odezwała się Rose.
-Przepraszam cię za nich.-przewróciła oczami i dodała-Jesteś to pierwszy raz?Przeniosłaś się skądś? Nie przypominam sobie ,żebym Cię widziała w zamku? Do której klasy chodzisz? No i do jakiego domu należysz?-Merlinie jedyny ona nie zamyka jadaczki.
-Ej,Rose zostaw ją-powiedział rozbawiony Fabian-Wydajesz się znajoma...
-Może siądziesz jednak z nami,moja dziewczyna na pewno się nie obrazi jeśli przenieśmy jej rzeczy.
-Obrażę się!-hahah nawet na nią nie popatrzył i mówił dalej.
-To jak zostajesz?
-yyy niee muszę już iść.

Głupia.Czego z nimi nie zostałaś pewnie by cię poznali
.
-Zostań z nami,zaraz Bel przyjdzie i pogramy w coś  czy coś..-powiedziała Rose ,a ja się do niej uśmiechnęłam bo zaczęła się troszeczkę plątać.
-No nie wiem ...chyba jednak pójdę.-gdybym została pewnie bym się wydała,czego ja chyba chcę ,a zresztą nie wiem.
Już wychodziłam gdy nagle usłyszałam:
-Bel!-był to Al.O cholera.

No i powinnaś się cieszyć ,że cię poznali...

Su tu jest debilu.

A może jednak nie...

-Jaka Bel,jej tu nie ma głuptasie.-powiedziała tym swoim głosem Susan.
-Jednak jest.Martin no przecież wiem,że to ty...-powiedział po czym wstał,ja się wtedy odwróciłam w stronę przyjaciół i blondynki.
-Oo Potter trochę jednak jesteś mądry,po czym poznałeś?
-Zaraz zaraz ty jesteś tą''Bellą''?! Na pokątnej byłaś taka,taka...ciemna...
-Co za pech ,przykro mi ,ale wtedy pracowałam nad swoim wyglądem.
Zamknij buźkę Rose bo ci mucha wleci.
-Wiesz po czym poznałem? Jak chciałaś ,żebyśmy cię nie poznali to powinnaś  nie zakładać  naszyjnika swojej mamy i bransoletki ode mnie.
Głupia ja.
-Yy dlaczego niby nie chciałam żebyście mnie poznali,przecież tylko się zapytałam czy tu jest wolne...-miał już odpowiadać ,ale przerwała mu Rose.
-Uspokójcie się.Po prostu dajcie sobie spokój.Bella chodź tu i siadaj-pokazała na miejsce między nią ,a oknem.
Zapadła cisza.
-No weźcie dajcie spokój patrzycie się jakbyście zobaczyli ducha,a ja jeszcze nie chcę umierać ,a tym bardziej zostać duchem. Jeśli wam przeszkadza ,że tu jestem to powiedzcie to prosto z mostu.-wypaliłam.
-No wiesz co! Po prostu dziwię się jak mogłam cię nie poznać.
-Dobra to może pójdziemy do przedziału perfektów?-postanowiłam zmienić temat. Coś mi się zdaje ze będzie kłótnia z Potterem po jego dzisiejsze reakcji.
 Po spotkaniu i wytłumaczeniu nam jakiś szczegółów itd. wróciliśmy do przedziału i siadłam na swoim miejscu  nie odzywając się resztę drogi. Wpatrywałam się tylko jak głupia w krajobrazy za oknem próbując nie wybuchnąć.  Czy oni myślą,że nie wiem jak się na mnie patrzą !? To jest irytujące.Nienawidzę gdy ktoś się na mnie tak gapi bez powodu.
Po kilku godzinach dojechaliśmy na miejsce.Przywitaliśmy się z Hagridem to znaczy ja,Rose,Potter i Fab's się przywitaliśmy ,a Su nazwała go przerośniętym ,owłosionym hipopotamem co jak  mi się zdaje  tylko usłyszałam.

hahahahah jak go nazwała?

Tak,tak nie przesłyszałeś się ...

Dobra jest.

Nie zapomnij ,że to nasz wróg.

Szczegół.

Osz ty zdrajco.Nie odzywaj się do mnie i ani się waż więcej jej nie popierać! Hagrid to świetna osoba i ani mi się waż myśleć inaczej!
-Bel,chodź powóz czeka.-zawołała mnie Rose,a ja tylko kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę przyjaciół.
____________________________________________
Szczerze to nie wiem co tu napisać. :p
Mam nadzieję ,że ktoś czyta moje wypociny. :d


Jeśli przeczytałeś skomentuj. :)

poniedziałek, 14 października 2013

5.Największy błąd.

Jeszcze dzień i przyjedzie do mnie Rose...i co ja jej powiem. Zakładam ze będzie miała dużo pytań. ... Przez ten tydzień starałam się nie okazywać mojego stanu emocjonalnego, ale coś mi się zdaje ze babcia coś się domyśla. ..
-Możemy porozmawiać kochanie?-zapytała babcia która stanęła w drzwiach. 
-yyy..no pewnie. .-zajakalam się...
-Wisz ze mi możesz wszystko powiedzieć, prawda?
-Taak wiem o tym babciu.
-To może powiesz mi co się z tobą dzieje? Ciągle jesteś gdzieś indziej nie słuchasz mnie, chciałaś to to ukryć jednak  co to nie wyszło. Martwię się o ciebie. 
-Ni-e nie-e wydaje się ci..-zaczęła się jąkać. 
-Zakochałaś sie, tak?-oznajmiła jak by to była rzecz oczywista.
tak.
-Ni-e-e-znowu się zająkałam. Dlaczego nie umie kłamać.
Naucz się kłamać kochaniutka.
-Bello ,co jak co ale kłamać to ty nie umiesz.Przynajmniej przy mnie.No to opowiadaj o tym swoim przystojniaku.-powiedziała babci,czasami mnie przeraża. Więc jej wszystko opowiedziałam.
Może ona przemówi ci do rozumu.
-Muszę go poznać.-oznajmiła babcia z uśmiechem,a po chwili dodała-Ale wiesz gdyby to uczucie było nie odwzajemnione to on by tego nie zrobił.Uwierz mi to na pewno dobry chłopak.
-No ,ale jeśli to pomyłka? Nie chcę psuć naszej przyjaźni...
A ta znowu swoje...
- Bello jeśli ciągle będziesz miała jakieś, a jeśli i tak dalej to  w życiu na pewno nie będziesz szczęśliwa. Jesteś wspaniałą czarownicą  z takimi wyjątkowymi zdolnościami.Wszystko się ułoży,będzie dobrze.-powiedziała i wychodząc puściła mi oczko.
-Babci ma rację,nie mogę mieć wiecznie 'ale' .Spróbuję.-powiedziałam szeptem sama do siebie.
WRESZCIE!-krzyknął głosik w mojej głowie.nawet nie miałam siły się z nim kłócić. Zasnęłam.

Znowu ten śmiech,ten straszliwy śmiech.Ciała moich najbliższych,Al,zielony promień,moja mama,śmiech,drugi zielony promień.

I budzę się roztrzęsiona.Przerażona rozglądam się, zdaję sobie sprawę ,że jest noc.
Resztę nocy nie przespałam.Gdy tylko zamykałam oczy słyszałam ten śmiech.
W ten dzień przyjechała do mnie Rose. Oczywiście na samym wejściu zaczeły się pytania: Co jest między tobą a Al'em?Jesteście razem? Co robiliście wtedy rano?
Matko ona chyba nawet powietrza nie łapała.Opowiedziałam jej o wszystkim a ona powiedziała to co babcia. Czy tylko ja myślę o minusach?!

Tak.

Siedź cicho kretynie!

Ten tydzień minął szybko.Bardzo szybko zanim się obejrzałam był ostatni poranek z Rose.Leżałyśmy jeszcze w łóżkach gdy do szyby zapukała sowa.Była ona do Rose od jej rodziców.Dowiedziała się ,ze jej rodzice nie mogą przyjechać więc odbierze ją jej wujek Harry który będzie z Albusem którego będzie odbierał od Fabiana.Ja się załamałam.
Niby dlaczego?!
Dla Rose to nic,a mi babcia żyć nie da.Podobnie mu.Gdy tylko ich zobaczy zaprosi ich na herbatkę i wypyta się o wszelkie szczegóły.
-A co jeśli mnie wyśmieje?-nagle wybuchłam-Nie nie może ja pójdę na spacer,powiesz ,że  jestem ...
-STOP!Dziewczyno ogarnij się ,on cię lubi ty go lubisz i jest cudnie.! Nie no wy na prawdę jesteście tacy sami.Tak samo uparci.
-Yy co?
-To mój kuzyn..-oznajmiła,też prawda. Jaka ja jestem głupia.
-Aha,a wiesz kiedy mają przyjechać?Wiesz jestem w piżamie..
-Nie wiem ale idź się przebrać.
-Okej.-wstałam i podeszłam do mojej szafy wyjęłam z niej krótkie dżinsowe spodenki i szarą ,luźną bluzką z jakimś nadrukiem i poszłam do łazienki.

~perspektywa Al'a~

Właśnie siedzę z tatą i babcią Belli u niej w salonie.Tata zgadał się z jej babcią,oczywiście. Ah ta jego uprzejmość.Bardzo zaciekawiły mnie zdjęcia stojące na kominku,było ich bardzo dużo. Wstałem z fotela raczej nie zauważalnie i poszedłem do tego miejsca. Pierwsze zdjęcie przedstawiało jak mi się wydaje rodziców Belli oraz ją i Matta jako małych dzieci. Może miała dopiero ze 2-3 latka. Wyglądała słodko z rudawych włoskach trzymana przez rudowłosą kobietę-jej mamę prawdopodobnie. Na następnych zdjęciach widziałem Belle i Matta coraz starszych, na niektórych Bel miała różowe, niebieskie a nawet zielone włosy  Wyglądała bardzo słodko. Az się uśmiechnąłem na ten widok, najbardziej zaciekawiło mnie to ze na każdym miała zawsze duże zielone oczy w które mógłbym patrzeć się godzinami. Po chwili skapnąłem się ze ktoś coś do mnie mówi.
-Oh dawno ich nie przeglądałam. Te wszystkie zdjęcia to zdjęcia moich wnuków od urodzenia. Kiedyś zawsze uwielbiałam na nie patrzeć, oglądać ale od śmierci mojej córki i męża zaczęły mi ich przypomina i robiło mi się smutno. No cóż takie życie.  Może pójdziesz po dziewczyny? Nie widziałam ich od rana.-wyznała pani Martin.
-Oczywiście już idę.-powiedziałem o poszedłem na górę. Nagle stanąłem jak wyryty. ..

~perspektywa Belli~

Gdy się ubrałam rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.Wracając z łazienki przy schodach stanęłam jak wyryta. Przede mną stanął Al.Pewna część mnie chciała zapaść się pod ziemię ,a druga go przytulić i mu wszystko powiedzieć.-Yyy co ty tu robisz?-jestem głupia,jak ja mogłam zadać takie oczywiste pytanie...
Oh weź mogłaś jeszcze się na niego rzucić ,a to chyba lepsze,nie?
-No patrz jakie miłe powitanie.Już drugie.-po chwili ciszy powiedział
 -Przepraszam-wyjąkałam cała czerwona-hej.-podeszłam do niego i go przytuliłam -a teraz gadaj..-nie dokończyłam bo usłyszeliśmy Rose.
-Bel ileż można tam siedzieć  Chodź już przecież i tak czy inaczej widział cie w gorszej wersjiiiiii-powiedziała i zobaczyła mój wzrok i pp chwili go. Myślałam ze zapadnę się  pod ziemie. Zrobiłam się czerwona jak burak, jestem tego pewna.
-Ooo Al już jesteście...-powiedziała Weasley'owna.
-No tak przyszedłem zobaczyć co tamu was...
-Yyy to wy idźcie ja muszę pójść do pokoju booo o czymś zapomniałam.
-powiedziałam i uciekłam do pokoju.  Kiedyś zabije Rose za jej długi język i jej wyczucie czasu.

~perspektywa Rose~

O słodki Merlinie ja nie dożyje jutra.Co ja narobiłam?!
-Yy to może ja pójdę -odezwałam się po chwili do Al'a i dodałam-na pewną śmieeerć...
-Nie czekaj-TAK! wiedziałam ,że mnie zatrzyma.-Lepiej będzie jak ja pójdę.
-Dobry pomysł ale przeproś ją...
-Okej okej.- powiedział po czym odszedł do jej pokoju.

~perspektywa Belli~

-Jaka ja jestem głupia.-powiedziałam sama do siebie chowając twarz w dłoniach.
-Nie no bez przesady,nie jesteś głupia.-aż podskoczyłam na miejscu.
-Ooo mój Bożę...-co ty tutaj robisz?
-Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć.-powiedział w geście poddania i dodał-Rose przeprasza.-z nią policz się kiedy indziej ale mu tego nie powiem przecież.
-Oczywiście,wiesz bo..no nie słuchaj jej. jak ona palnie czasem jakaś głupotę..-wyjąkałam
-Norma.-odpowiedział 
Coś czuję że zemsta będzie słodka.-zaśmiał się.
-a żebyś wiedział.-odpowiedziałam.
I zapadła głucha ciesz.

~perspektywa Albusa!

Siedzieliśmy w ciszy około 5 minut. Chciałem jej powiedzieć wszystko co do niej czuję,ale jeśli ona jednak nic do mnie nie czuje? Może lepiej będzie nie niszczyć tej przyjaźni i tak jest już wystarczająco zniszczona od 5 klasy.Merlin nie co mam zrobić. A jeśli mnie wyśmieje?! Nie nie lepiej będzie jak...-Więc-nawet nie wiem ja to możliwe,ale powiedziałem to  tym samym momencie co Bel.Dlaczego my musimy zwykle odzywać się w tym samym momencie?!
Czego ja się odezwałem?! 
 Przecież nawet nie skończyłem myśleć?!
O Merlinie robię się bardziej dziwniejszy niż wcześniej.Sam do siebie mówię i biję się z myślami,Co ona ze mną zrobiła?!
-Ty pierwszy.-odezwała się do mnie.Co ja niby jej powiem!?
-No bo ja chciałem cię...przeprosić...zaaa to coo było u Rose. Po prostu nie chcę p-psuć naszej przyjaźni-powiedziałem to sam nie wiem dlaczego.Czy właśnie zburzyłem szansę na moje,nasze szczęście?-Pewnie zachowałem się wtedy bardzo głupio więc droga wolna możesz mnie wyśmiać-powiedziałem cicho i niepewnie.
-Też tak uważam,nie psujmy naszej..przyjaźni.-powiedziała i wyszła.Czy mi się zdaje czy jej włosy zrobiły się ciemne? Merlinie wszystko zepsułem. Poszyłem za nią ,ale zamknęła się w łazience i nie chciała wyjść.
Usłyszałem że nas wołają. Poszedłem na dół bo raczej nie uda mi się jej namówić do wyjścia przy mnie.
Miałem ochotę się zabić.Zepsułem wszytko.  
Popełniłem największy błąd w moim życiu.

~perspektywa Belli~ 

Jestem załamana.Ryczałam jak głupia..Był pod drzwiami łazienki w której się zamknęłam, ale chyba ktoś NAS wołał i poszedł sobie.Zaraz ktoś to przyjdzie i jak mnie zobaczy to zdaje mi się że trochę się wystraszy.
Ciemne oczy,włosy i spuchnięte oczy.
Czyli on i ty tak samo jesteście głupi? Chyba będę musiał go odwiedzić.

O co ci chodzi?! Ale jak już pójdziesz to nie wracaj.

Kochanie nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo,on może też.

Grr.

Muszę pójść i pożegnać się z Rose.
TAK,osiągnęłam swój cel.mam rude włosy i z powrotem zielone oczy. Teraz wyglądam jakbym w ogóle nie płakała.
Po tym gdy tylko znalazłam się sama w swoim pokoju zaczęłam płakać.Nawet nie wiem dlaczego przecież on mi powiedział właśnie to  o czym ja myślałam żeby powiedzieć.Po co ja w ogóle po tym myślę?

Bo jesteście obydwoje bardzo głupi.

Pytał cię ktoś o zdanie?

Noo ty,przed chwilą.

To nie było do ciebie!

No wiesz czy to było do mnie czy nie to ja na nie odpowiedziałem.

Znowu mam ciemne włosy itd. Co ja zrobię z nimi jeśli w czwartek  jedziemy na Pokątną ,a ja nie zdołam ich zmienić ...Jak ja nie lubię tego że zawsze gdy mam podły humor mam ciemne włosy.

Popatrz na to z innej strony,możesz całkowicie się zmienić wyjechać, zmienić szkołę i więcej się nikomu znajomemu nie pokazywać,ale wiesz to dopiero wtedy gdy zbłaźnisz się na całego.

Zaraz zaraz czy ty nie powinieneś mi doradzać?

A co robię?

Ale nie doradzać takie rzeczy.W takim momencie? Co może mam popełnić samobójstwo bo ty tak chcesz.?

A mogłabyś? Miałbym wolne.

Dość.! Daj już spokój.Nie odzywaj się.

Środa.
W ciągu dalszym mam ciemne włosy.Co ja niby powiem Rose?

Że zdechła Ci sowa.

Inteligencie myślałam że się obraziłeś? a poza tym przecież ją widziała.

Dalej jestem obrażony no,ale przecież za coś mi płacą.

To tobie płacą?

Tak się mówi.

aha.

_______________________________

Przepraszam,że tak długo nie pisałam.Szkoła -,- Więc dzisiaj postanowiłam coś dodać  bo mam wolne. :d  Myślałam żeby napisać następny rozdział jeszcze dzisiaj,ale nie jestem tego pewna ponieważ muszę się uczyć niemieckiego. 
Ten rozdział jest taki troszeczkę smutny. :c 
A na pocieszenie zdjęcie małej Belli: :D
 Trochę starszej:

To do napisania. ^^

środa, 18 września 2013

4.''Ciekawy'' poranek.

Gdy tylko otworzyłam kopertę wyleciały z niej dwie odznaki. Jedna była to odznaka perfekta domu ,a druga mniejsza zastępcy kapitana drużyny quiddicha.
-Zos-ta-łam perfekt-em.. naczelnym.-powiedziała zdumiona Rose.
-Gratuluję kuzyneczko,ja zostałam kapitanem drużyny i prefektem domu...-powiedział młody Potter.
-Oo Al ja jestem twoim zastępcą więc się lepiej bój o swoje życie.-zażartowałam.
-Bardzo śmieszne...-zaśmiał się.
-Ej Rose żyjesz?-zapytałam przyjaciółki.
-Al-e przecieeeż jaa....-wydukała oszołomiona Weasley'ówna.
-Jesteś doskonała do tej roli...-powiedział Fabian przytulając ją .Jacy oni słodcy..
-Zgadzam się- powiedzieliśmy w tym samym momencie z Al'em.
-No to kiedy na pokątną?-właśnie weszła mama Rose- Hermiona.
-Jeszcze mamy czas,ciociu.-powiedział Albus
-Co ci się stało Rosie?-zapytała ja mama podchodząc do niej.-Zostałaś prefektem naczelnym! Gratuluję córeczko. A jak tam wyniki?
-Właśnie mieliśmy je oglądać.
Gdy wyjęłam z koperty kartę wyników zobaczyłam:


  • Astronomia: powyżej oczekiwań (P)
  • Opieka nad magicznymi stworzeniami: powyżej oczekiwań (P)
  • Zaklęcia: wybitny (W)
  • Obrona przed czarną magią: wybitny (W)
  • Wróżbiarstwo: nędzny (N)
  • Zielarstwo: powyżej oczekiwań (P)
  • Historia magii: nędzny (N)
  • Eliksiry: wybitny (W)
  • Transmutacja: powyżej oczekiwań (P)


A ja głupia myślałam ze będzie gorzej. Cesze się z tych wyników. Zajrzałam do karty Al'a. była ona bardzo podobna do mojej jedynie co miał jeden nędzny i jeden okropny z wróżbiarstwa. Nie dziwie się ja pewnie ledwo co wyciągnęłam na nędzny. 

-Gratuluje wam wyników powiedziała pani Weasley która zdążyła zobaczyć wszystkie nasze wyniki..- no to dobrze idę zrobić coś do jedzenia.- Powiedziała i wyszła.
-Nie no mamy mamy czym się chwalić. -zaśmiał się Al.-najlepiej to nam wyszło wróżbiarstwo i historia magii.  A przecież to takie ciekawe przedmioty.
-No właśnie .Zgadzam się. - po czym wszyscy zaśmialiśmy się.

Wciąż wracam do wydarzeń z dzisiejszego dnia... nie wiem ci  mnie pokusił go pocałować.  Przecież on nawet do mnie nic nie czuje...Jaka ja jestem głupia. .Ja głupia niszczę nasza przyjaźń. ..
Głupia. Głupia, głupia,bardzo głupia. Co ja sobie myślałam ??!! Noo taak zapatrzyłam się w jego oczy w kształcie migdałów... O Merlinie ja się zakochałam. To uczucie w brzuchu gdy jest kolo mnie.. .gdy się na mnie patrzy..Nie no jaka jestem głupia.
RATUNKU!! Nie. Nie mogę psuć naszej przyjaźni chyba wrócę do babci wcześniej.
Nagle coś zaczęło mi machać przed oczami. Była to Rose.
-Bel..Wróć do nas!Co Ci się stało...Zakochałaś się czy co..?
-Na pewno, nasza mała Bella dorasta...-powiedział brunet za co zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem i powiedziałam:
-Bardzo śmieszne. Ja ci nie dogryzam jak randkujesz z moją przyjaciółką ,ale chyba zacznę.
-Okej okej ,ale ja i tak uważam że Rose ma rację zakochałaś się..-stwierdził.
Wtedy spojrzałam na Albusa,patrzył się na mnie jakby chciał odczytać moje myśli. Pewnie uważa mnie za wariatkę...muszę z nim pogadać...jeju te oczy...Dobra wróć. Muszę mu się ładnie odgryźć.
-Dobra dobra przyznaje się.-CO JA POWIEDZIAŁAM?!.-No przecież ja się normalnie zachowuję,a z tamtym to żartowałam dla twojej informacji.
-Słodcy są ,co nie Fabs?-usłyszałam głos przyjaciółki Po czym skapnęłam się ,że cały czas patrzę na Albusa tak jak on na mnie. Szybko odwróciłam wzrok na przyjaciółkę
Co?-powiedzieliśmy jednocześnie.
-No nasze słodziki,idziemy na górę że chyba chcecie zostać sami-zaczął Fabian za co dostał po głowie.
-Zamyśliłam się-powiedziałam w tym samym momencie co Al. Clark zaczął się śmiać.
-Zatopiliście się w swoich oczach,gołąbeczki.-powiedział po czym się odsunął żeby nie dostać ode mnie poduszką.
Ej!-i znowu jednocześnie. Nie no ja chyba przestanę się odzywać.
-Pożałujesz tego może nie dziś,ale zemsta będzie słodka.-powiedziałam.
-Nie kłóćcie się! Ja i Fab's i tak wiemy swoje. Idziemy  na górę.- powiedziała rozbawiona Rose. Poszliśmy na górę gdzie zaczęliśmy grać w mugolskie karty. Mieliśmy niezły ubaw. ,a wydarzenie z tego dnia zostało zapomniane na ten jeden wieczór.
Jednak Weasle'ówna nie odpuszcza tak łatwo więc jednym pytaniem się nie skończyło. Ja niestety na jej nazłość byłam nie ugięta i jej nic nie mówiłam sama nie wiem dlaczego po prostu tak było łatwiej. Postanowiłam jej to powiedzieć,miałam dość ciągłego tego pytania które trwało prawie cały tydzień.
Ostatni wieczór u Rose. Właśnie chciałam się położyć,byłam wykończona tym dniem. Chłopaki wyciągnęli nas na jakąś łąkę i graliśmy w takiego mini quiddicha. Jestem wykończona. Nagle Rose wpadła do pokoju i na mnie naskoczyła.
-Bel! Mam tego dosyć. Albo powiesz mi co się działo z Al'em na tym spacerze albo nie odezwę się do Ciebie nigdy więcej. I uwierz ja potrafię to zrobić.-powiedziała dość głośno.
-Wiesz raczej nie mam ochoty aby cały świat wiedział o czym rozmawiamy. Ciszej trochę. proszę.-odpowiedziałam jej.
-oj tam oj tam. Nie przesadzaj, gadaj.
No i jej opowiedziałam o wszystkim.
-No to nieźle.-podsumowała Rose.-Zawsze wiedziała że coś was do siebie ciągnie.
-Ale czy ja powiedziałam coś...-nie dokończyłam bo przyjaciółka mi przerwała.
-Tak ,tak nie wykręcaj się ,dzisiaj na 10 minut odpłynęłaś podobnie jak on. Tak słodko wyglądaliście gdy patrzyliście sobie w oczy.
-Aj weź. yyy...no przecież mówiłam zamyśliłam się zdarza się. Ale koniec tematu.-powiedziała to ponieważ Rose już otwierała buzię.-Lepiej mów co z Fabianem.
-No normalnie jesteśmy przyjaciółmi.-odparła rudowłosa
-Taa przyjaciółmi a co robiliście tamtego ranka?
-A ty z Al'em?
-Spytałam pierwsza.-powiedziałam triumfalnie.
-No gadaliśmy,tak naprawdę gadaliśmy,a teraz ty.
-Noo bo ja miałam taki koszmar i gdy otworzyłam oczy Albus był nade mną Nie śmiej się.-powiedziałam do Rose widząc jej uśmiech.-ale płakałam  no i się do niego przytuliłam,kompletnie odleciałam. Szczerze to nawet zapomniałam o tym koszmarze.
-Uuu.-podsumowała mnie.-Prędzej czy później będziecie razem. To jest po prostu faktem.
-Myśl co chcesz ,ale ja idę spać. Dobranoc.
-Ah..wiem co mówię kochaniutka. Miłych snów o Al'u.-powiedziała za co oberwała poduszką.-EJ!
-Zamknij się wreszcie. Ty sobie śnij o Fabianku.
I wreszcie spokój,Rosie nic nie odpowiedziała.
Zasnąć zasnęłam grubo po 12,nie wiem ale jakoś nie mogłam zasnąć to pewnie przez moją przyjaciółkę.
Gdy się przebudziłam usłyszałam jakiś cichy śmiech.
-Cicho debilu bo je obudzisz.-szepnął jakiś głos...zaraz przecież ja wszędzie poznam ten głos. To  był Al no i pewnie Fabs. Ale co oni tutaj robią...?! Rose pewnie jeszcze śpi. Nie wiem czy się 'ujawnić' ,że już nie śpię,ale jestem bardzo ciekawa co chcą zrobić...Moja ciekawość zwyciężyła i słuchałam dalej.-Dobra zakochańcu. Wiesz po co tu przyszliśmy praw...-ale nie zdołał biedak skończyć bo bu przerwano
-Taa ,zakochańcu to ty możesz mówić do siebie. I nie nie przerywaj mi. Czepiasz się mnie o wszystko nabijasz jak gadam z Rose ,a sam nie jesteś lepszy. Zakochałeś się w Bel,ale jesteś zbyt...-nie dokończył bo Al mu przerwał. Ale zaraz czy ja dobrze słyszałam?!!
-Cicho!.Pogadamy o tym później,a teraz mieliśmy je obudzić.
-Wiem co mówię.-powiedział już całkiem wkurzony.-Ale teraz je budzimy,na co czekamy?- I w tym samym momencie najprawdopodobniej rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenie. Po chili czułam jak ktoś nade mną stał i usłyszałam wrzask i śmiech Rose. Otworzyłam oczy,a w tym samym czasie zostałam zaatakowana łaskotkami.
Jak mnie wszystko boli Nie daję rady  on jest za silny. Od jakiś 5 minut jesteśmy męczone przez nich. No, ale ja nie zamierzam być gorsza. Wykorzystałam chwilę nie uwago Pottera i role się zamieniły. W pewnym momencie śmiechy Rose i Fabian ucichły. Najpierw spojrzałam na Al'a a potem odwróciliśmy się w stronę przyjaciół. Gdy ich zobaczyłam myślałam że mi szczęka opadnie. Ledwo powstrzymałam śmiech. Popatrzyłam na Al'a i dałam mu do zrozumienia żebyśmy wyszli. Weszliśmy do pokoju chłopaków a ja wybuchnęłam śmiechem. Podobnie zrobił Al.
-No to mamy nową parę.-powiedziałam powstrzymując śmiech.
-Oni są tacy słodcy.-powiedział po czym znowu zaczęliśmy się śmiać.
Po jakimś czasie
-Noo właśnie zapomniałbym my czegoś nie dokończyliśmy.-powiedział po czym zaczął się do mnie zbliżać z szatańskim uśmieszkiem. Ja za to zaczęłam się cofać,aż do momentu gdy za mną była ściana ,a ja nie miałam gdzie uciec.
-Niee proszę cię odpuść. Nie mam już siły. Brzuch mnie boli. Proszę.-powiedziała na co się zaśmiał.
-Chciałabyś,ale ja nie odpuszczam tak łatwo.-I już całkowicie odpłynęłam,był zdecydowanie za blisko.
-No weź,dlaczego mi to robisz?!-wyjąkałam z ostatek sił. Nie dałam rady nic więcej powiedzieć ponieważ zaczął  mnie łaskotać.
-No nie wiem wiesz po prostu lubię Ci dokuczać.-powiedziała rozbawiony tą sytuacją Potter.
-Co za zaszczyt,a od kiedy?-zapytałam.
-Zawsze. Ale nigdy tego nie okazywałem.-zaśmiał się po czym dodał-Chyba lubię jak się uśmiechasz ,a zarazem wkurzasz.-powiedział. Ooo jak słodko,ale nie ma tak łatwo ze mną. Wykorzystałam jego nie uwagę po raz kolejny i teraz on stał pod ścianą.
-I co teraz powiesz?
-No nie wiem ,w co ja się wkopałem.-powiedział rozbawiony  i dziwnie spokojny Al.
-Na twoim miejscu bym się bała znajdujesz się w jednym pokoju z zwariowaną 16-latkom która nie ma pojęcia co robi.-powiedziałam i znowu zamieniliśmy się miejscami. Ale teraz do śmiechu mi nie było bo twarz Al'a była zbyt blisko mojej twarzy. Nie miałam pojęcia co robić. Z jednej strony chciałam tego,ale z drugiej nie. Jestem dziwna.Przecież on nawet...
...cię kocha,sam tak powiedział.-przerwał mi głosik w mojej głowie. Nie wiem o co z nim chodzi ale już go nie lubię.
Co za zaszczyt.-znowu się odezwał.
to była ironia głupku.
wypraszam sobie!.
Oh, zamknij się.
I w tym momencie poczułam jego usta na moich. Rozpłynęłam się,ale nie nie możemy tego robić odsunęłam się od niego. Chciałam wyjść ,ale on złapał mnie za rękę i odwrócił w jego stronę.
-Zapomnij.-powiedziałam-Nie chcę psuć naszej przyjaźni,znowu.
-Ale...-zaczął.
-Przynajmniej daj mi to przemyśleć proszę.-powiedziałam nie pewnie i wyszłam.

Jaka ja jestem głupia. Co ja sobie wyobrażałam?!Wszystko potrafię zepsuć. Jestem me ga idiotką. Przecież co on może we mnie widzieć?!

Wiesz czasem to naprawdę jesteś głupia.-odezwał się ten głosik w mojej głowie.-Zachowujesz się naprawdę jak jakaś głupia,nic nie rozumiejąca dziewczyna która ma bardzo i to bardzo niską samoocenę.

Może mam i niską samoocenę więc jeśli ci nie pasuje to że jestem taka to sobie pójdź i po wkurzaj kogoś innego.

Poszedłbym jednak niestety nie mam innego wyboru więc będziesz musiała ze mną wytrzymać.


To się możesz troszkę przymknąć będę bardzo wdzięczna. Dziękuję.

Więc dzisiaj wracam do domu,ale nie takiego w którym nic nie jem i jestem zamknięta w pokoju przez moją kochaną przyrodnią siostrzyczkę oraz jej matkę. Jadę do babci,do Matta. Wreszcie odpocznę od tego wszystkiego. Zastanawiam się nad tym i chyba na stałe zamieszkam u babci. Matt już to zrobił ja też mogłam ,ale nie bo ja głupia myślałam że się zmienią. Naprawdę jestem naiwna.

I głupia. I ślepa. I..


Nie kończ, po prostu zamknij się.
Dobra koniec z tym gadaniem sama ze sobą. Ciekawa jestem co babcia mi powie,może ona mi doradzi co mam zrobić. Ona zawsze mi pomoże. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Nagle tak jakby się obudziłam,ktoś wszedł do pokoju.
-Hej Bel,spakowana? Zaraz obiad.-była to Rose. Właśnie rozglądałam się po pokoju. No tak miałam się pakować.
-yyy..noo..-zaczęłam się jąkać.
-No dobra może mi powiesz o co chodzi. Dziwnie się zachowujesz od samego rana,a teraz zgaduję zamyśliłaś się?
-No bo jaa..-odwróciłam się od niej i zaczęłam pakować rzeczy.-no masz rację zamyśliłam się. I nie prawda zachowuję się normalnie -powiedziałam to tak ,że sama nie mogłam uwierzyć ,że tak kiepsko skłamałam.
-Beel,wiem że kłamiesz.-nie miałam odpowiedzi na to ona mnie odkryła.
-Dziewczynki chodźcie na obiad.-TAK! Uratowała mnie mama Rose. TAK!Jak ja się cieszę. Szybko zamknęłam walizkę i powiedziała do nadal stojącej i patrzącej na mnie Rose.
-No chodź na obiad,kochanie,a właśnie ładna z was para.-powiedziałam po czym puściłam jej oczko i wyszłam z pokoju z walizką.
No tak dzisiaj się wykręciłam z tej rozmowy,ale boję się co będzie za kilka dni jak ona do mnie przyjedzie. Może trochę na mnie powrzeszczy że jej nic nie powiedziałam i sobie odpuści.

Wierzysz w cuda?Przecież ona strzeli focha na ciebie i nie zdziwię się jeśli sobie stamtąd pojedzie.


Weź już przestań.! Daj mi spokój chodź na chwilę.

Pff..Niestety nie mogę. To moja praca .Co ty sobie myślisz?! Myślisz ,że chcę wysłuchiwać jakiejś nastolatki która uważa ,że ma samoocenę poniżej poziomu. Nie nie chcę. Jestem tutaj żebyś wreszcie zrozumiała że powinnaś być bardziej pewna siebie. Jesteś piękna. Pomyśl masz magiczne zdolności możesz wszystko zmienić w sobie to co ci się nie podoba,ale nie bo ty wolisz zostać taka i narzekać.

Ale mi się podoba mój wygląd!

Pewnie. Sama sobie zaprzeczasz. Lepiej ty już przestań myśleć bo naprawdę aż mnie głowa boli.

Ale przecież ty nie masz głowy bo jesteś w mojej głowie...

Oo zaczęło się. Po prostu przestań. Daj spokój mi chodź na 5 minut i przestań myśleć.

Głupek.

Słyszałem.



_____________________________________


Hej ;d Wreszcie coś napisałam. ;) Starałam się żeby było chodź trochę śmieszne. Raczej mi to nie wyszło.;p 

Ten rozdział dedykuje każdemu kto czyta mojego bloga i go komentuje.Więc jeśli przeczytałaś/eś komentuj. ;D Lubię krytykę bo wiem co mam wtedy poprawić.
Chciałam coś dodać dużo wcześniej,jednak szkoła.-,- Jako,że jestem w 3 klasie gimnazjum postanowiłam wziąć się za naukę.Jakoś mi to nie wychodzi,ale przynajmniej się staram. :d Więc pisać będę rzadko.No cóż to dziś na tyle.
  Do napisania. :* :D

niedziela, 11 sierpnia 2013

3.Wakacyjne rozterki część 2.

 Ostrzegam rozdział wieje nudą tak jak poprzedni.-,-

_______________________________________________

~Koszmar Belli( z jej perspektywy)~
Idę sobie spokojnie przez zieloną łąkę trzymając kogoś za rękę,a dokładniej Albusa. Wszystko ładnie,pięknie. Nagle zmienia się obraz.Stoję w ciemnym pomieszczeniu ,sama. Rozglądam się i widzę wiele osób leżących na ziemi.Czy oni śpią? W pewnym momencie dostrzegłam mojego tatę,babcię i mojego brata. Podbiegłam do taty próbuję go obudzić. Zdaję sobie sprawę ,że nie da się go obudzić i słyszę głos. 
-Nawet nie próbuj-powiedział śmiejąc się damski głos-Oni już nigdy się nie obudzą tak jak twoja brudna matka,zdrajczyni jak i jej ojciec.Twoja matka zrobiła taką minę 11 lat temu jednak nie pożyła długo...-i zaśmiała się jeszcze głośniej. 
-Co ty zrobiłaś mojej mamie?!-a ona znowu się zaśmiała  zaczęło mnie to wkurzać.Usłyszałam w tej samej chwili krzyki chyba kogoś torturują.  Nie mogłam dojrzeć kogo...Dopiero teraz wstałam i zobaczyłam nie tylko tatę,babcię ,Matta ,ale i też zobaczyłam Rose i Fabiana.Wszystkich którzy coś dla mnie znaczą.Zdałam sobie sprawę kogo tam torturują. Zaczęłam biec ,ale to miejsce jeszcze bardziej się oddalało,było coraz dalej,ciągle słyszałam ten śmiech.Gdy nie miałam już siły biec zaczęłam krzyczeć.
-NIE,NIE PROSZĘ TYLKO NIE JEGO!ZOSTAWICIE GO! PROSZĘ!!ja go kocham..-ostatnie słowa wypowiedziałam bardzo cicho.Nawet nie zdawałam sobie sprawy ,że mówię to naprawdę...Zaczęłam płakać.Po chwili rozbłysło zielone światło ,a po chwili drugie zielone światło które leciało w moją stronę.Gdy było już bardzo blisko otworzyłam oczy.

*z perspektywy Belli,rzeczywistość*

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Albusa. Chyba próbował mnie obudzić bo widać było ,że mu ulżyło jak otworzyłam oczy..Nie wiem dlaczego,ale cieszyłam się że go widzę..od razu go przytuliłam i ryczałam jak głupia.Przy nim, czułam, się inaczej ,bezpiecznie?.Po jakiejś chwili odezwał się 
-Spokojnie to tylko zły koszmar.Nie bój się.Nie płacz.-powiedział to tak spokojnie i powoli.
-Al-e dla-cze-go aku-rat j-a..-wyjąkałam cicho...dalej się do niego przytulając.
-Spokojnie,nie płacz...-potem chwila minęła i się otrząsnęłam i się od niego oderwałam.
-Przepraszam..-wyjąkałam już normalniej.-A gdzie Rose?Miała mnie obudzić..
-Miłe mi powitanie..-zaśmiał się-a ona randkuje jednym słowem.
-oj tam oj tam lepszego powitania nie mogłeś mieć.-zaśmiałam się-Wiesz bo ja wczoraj tak myślałam no i pasowało by styknąć Rose i Fabs'a nie uważasz?
-Szczerze też nad tym myślałem.Może pogadamy o tym później? 
-Jasne jasne.Przepraszam też za koszulę ,troszkę ci ją zamoczyłam..
-No problemo seniorita.-powiedział z uśmiechem.
-Dobra to ja idę się ubrać,jak chcesz to możesz poczekać..
-Chyba zostanę nie chcę im przeszkadzać..
-haha strach pomyśleć co oni tam robią. -zaśmiałam się.-To poczekaj 5 minutek.-powiedziałam i podeszłam do walizki z której wyciągnęłam krótkie dżinsowe spodenki oraz zieloną zwiewną koszulę i żółte trampki. Gdy wyszłam z łazienki moje włosy były związane w wysoki,luźny kok.,poszliśmy na dół do reszty przyjaciół.Gdy tylko weszliśmy do salonu usłyszeliśmy Rose  Fabian zawzięcie się o coś kłócących.Staliśmy w progu gdzieś z 5 minut kiedy postanowiliśmy przerwać tą całą 'sielankę'.
-Dobra gołąbeczki nie chcemy wam przerywać ,ale no wiecie nie zamierzamy stać jak kołki i słuchać waszej ''kłótni'' nie wiadomo o co.-zaczęłam dość rozbawiona ,na mój głos para aż podskoczyła na swoich miejscach.
-Bożee Bel,nie strasz taak. Długo tak stoicie?-zapytała się przyjaciółka.
-Noo tak od 5 dobrych minut tu stoimy mi czekamy aż ktoś nas zauważy..no i słuchamy oczywiście,nie dało by się inaczej.. -powiedział zielonooki.
-Ale i tak nic z tego nie zrozumieliśmy.-dodałam. 
-No to przepraszamy-powiedzieli jednocześnie.
-Nie wiedzieliśmy czy mamy do was pójść czy też nie..-nie dokończyła bo przerwał jej Fabian:
-Bo nie chcieliśmy wam przeszkadzać-powiedział to z chytrym uśmieszkiem za co Al zmroził go wzrokiem ,a ode mnie dostał po głowie.
-Po obiedzie idziemy na spacer-dodała Rose-A obiad zaraz powinien być.-powiedziała ,a w tym samym momencie usłyszeliśmy:Zapraszam na obiad!-z ust mamy Rose-Hermiony.
-Ty to masz wyczucie-podsumowałam.
-Bywa-odpowiedziała Weasley'ówna takim tonem po którym zaraz wybuchnęliśmy śmiechem.
Po obiedzie postanowiłam wkroczyć w życie plan styknięcia przyjaciół.Plan był prosty,mieli  jak najwięcej czasu spędzać razem.Więc  sama skazałam się na towarzystwo Pottera...Nie wiedziałam czy się cieszyć czy też płakać...
Czy dobrze zrobiłam dzieląc się z nim tym planem..Gdy nagle usłyszała...
-Heeeej! Bella! Obudź się..!-z moich myśli wyrwała mnie Rose.
-Coooo?- powiedziałam zdezorientowana.
-To idziemy na ten spacer?-zapytała.
-A no jakby inaczej. No i sory zamyśliłam się.. 
-Widać od 5 minut próbowaliśmy cię dobudzić..-powiedział rozbawiony zielonooki ,a ja tylko spiorunowałam go wzrokiem,ale i tez się uśmiechnęłam .CO JA ZROBIŁAM?! -Całkiem faj..śmiesznie wyglądałaś.-zająknął się.
-No pacz Wielki Potter zająkną się-zaśmiałam się i dodałam:-to jak idziemy na ten spacer? 
-Idziemy ,idziemy-odpowiedziała niebieskooka.
Na spacerze mieliśmy ich zostawić samych więc wymyśliliśmy ,że ja muszę wysłać list do babci ,a Al do swojej mamy...Gdy szliśmy drga powrotną  pewnym momencie Ale pociągnął mnie w głąb lasu.

-yyy..powiesz mi gdzie mnie prowadzisz?-zapytałam.
-Chodź pokażę ci pewne miejsce.Nikt o nim nie wie i tu właśnie się chowałem gdy się wszyscy mnie czepiali, a byliśmy właśnie u Rose..
-Ooo to ciekawe...o co się czepiali? -zaczęłam 
- Aj weź James rujnował mi życie.Rujnuje dalej i będzie rujnował do końca mojego życie.
-Oj no weź na pewno już nie jest tak źle,może wydoroślał..
-Taa..dobry żart. Zapraszam.-przepuścił mnie abym przeszła. Znaleźliśmy się na polance pięknej polance.
Wejście było między dwiema wielkimi wierzbami.To dodawało uroku. Nic dziwnego że nikt go tu nie znalazł wejście między drzewami ,ogrodzone jeszcze większymi drzewami gęstymi krzakami.Dopiero co zauważyłam że przez środek polanki płynie malutki strumyk.Tu jest cudowanie.
-Tu jest...pięknie.-wydukałam.
-Noo tu jest..właśnie tak..witam w moim królestwie. 
-Co za zaszczyt być tu zaproszoną...zaśmiałam się.
-Oj weź zasługujesz na to,ty mi pokazałaś podobne miejsce w Hogwarcie,za co jestem bardzo ci wdzięczny.-i przytulił mnie po przyjacielsku.
-No taak ale tamto w porównaniu z tym to pikuś.
-Ale jednak nazwaliśmy to ''zielonym rajem''.
-Może i tak. No to...berek.-i zaczęłam uciekać Lataliśmy tak dłuższy czas.Śmialiśmy się nawet wspominaliśmy stare czasy.W pewnym momencie gdy przed nim uciekałam straciłam go z oczu. Jakby wyparował. Postanowiłam nie stać w miejscu bo on pewnie szykuje się mnie nastraszyć...Ruszyłam do przodu gdy nagle  znikąd pojawił się Al no i ja niezdarna musiałam się potkać o kamień i poleciałam na niego. Wylądowaliśmy na ziemi,zaczęliśmy się śmiać.
-Zabije Cię, Potter nie ładnie tak straszyć ludzi.-zaczęłam.
-Naprawdę, a czy?
-Hmm pomyślmy...Mam Za pomocą Flicha i jego łańcuchów. Teraz każdy wieczór w szkole spędzisz w jego lochach przykuty do ściany i słuchający żalów naszego kochanego woźnego.
-Nie odważysz się.-powiedział.
-Myślisz?A nie sory ty nie myślisz.-powiedziałam. Zaczęłam go łaskotać ile wlezie.Niestety on zrobił to samo no i on jest silniejszy.Powoli wygrywał  ,ale nie dawałam się. Chodź zastanawiam się jak może wygrywać jeśli on jeży pode mną w tej samej pozycji jak znaleźliśmy się na ziemi.
W pewnej chwili nasze twarze dzieliły milimetry.Były coraz bliżej...pocałowaliśmy się..BOŻĘ CO JA ZROBIŁAM?!?!-przecież podoba ci się,lubisz go.-powiedział już znienawidzony przeze mnie głosik w mojej pustej głowie.
Ogarnęłam się i powiedziała:
-Yy może powinniśmy jeż wracać robi się późno...-powiedziałam to dość cicho...on tylko przytaknął .Wracaliśmy w ciszy bardzo cichej ciszy.Cholera nawet ptaki nie śpiewały,wiatru nie było.nic, NIC kompletna cisza.Gdy już byliśmy prawie pod domem przyjaciółki zobaczyliśmy ją razem z Fabianem trzymających koperty.
-Matko, gdzie wy byliście?!-od razu na nas naskoczyła.
-yyyy...-zamurowało nas...Co my im powiemy?!-może prawdę?-znowu ten głosik.-Szukaliśmy was.-powiedziałam...a raczej wymyśliłam..
-No i nigdzie was nie było..-dodał Al.
-No to ciekawe. Wracaliśmy tą samą drogą którą szliśmy, no i tą którą wy 'niby wracaliście'i jakoś was nie widzieliśmy.
-Co prawda my tez was nie widzieliśmy no ale wiesz okulary trzeba kupić jak się chce coś zobaczyć kochaniutka..-zaśmiałam się ale widząc wzrok Rose dodałam-Ooo co tam macie? 
-Ale...-zaczęła Weasley'ówna ale Clark jej przerwał:
-Przyszły wyniki SUM-ów.
-Ciekawe.Otwierajmy.-zarządziłam i miałam nadzieję że Rose nie bezie mnie męczyła pytaniami: Gdzie byliście?,Co robiliście?,Czego tak długo?.Moje nadzieje były bardzo i ta bardzo nierealne...
_______________________________________________________


No witajcie ;D  więc raczej nie wiele osób przeczyta ten nudny rozdział no ale samej mi się nie podoba. Aż mi wstyd go wstawiać.. :o Przykro mi ,ale nie potrafiłam go jakoś ożywić...Powiem więc tak, że ten jak i poprzedni też jest do dupy.no cóż u mnie akcja rozkręca się powoli.Bardzo powoli,Przepraszam za to. Jeśli komuś udało się to przeczytać do końca proszę o szczerą opinię.Może nie załamię się.. :p
 Wróciłam dwa tygodnie temu do domu a jeszcze przed wyjazdem zaczełam go pisać więc półtorej miesiąca zajęło mi przepisanie tego rozdziału tutaj. Jednak wszyscy mają racje z tym ,że jestem leniem. Poza tym oglądałam seriale i tak jakoś nie chciało mi się pisać. :D
Nie ma to jak użalać się pod rozdziałem... :D

Postaram się aby następny był ciekawszy ^^

wtorek, 16 lipca 2013

Wyjazd ;p

Hej ;) 
Piszę bo chciałam powiedzieć że wyjeżdżam.;3 Nie wiem czy kogoś to interesuje..no ale niech będzie. Rozdział piszę już z jakiś tydzień jednak jeszcze go nie skończyłam..Dodam go pewnie gdy wrócę czyli początek sierpnia.
:) 
No i przepraszam za ostatni rozdział bo jest bardzo nudny...niestety u mnie akcja powoli się rozkręca,bardzo powoli..;p 

No to do napisania :D 

sobota, 15 czerwca 2013

2. Wakacyjne rozterki cz.1.

Wakacje,2022 rok.

Rose zaprosiła przyjaciół do siebie w drugim tygodniu wakacji.Fabian zgodził się bez problemu jednak było jej dość trudno namówić Albusa oraz Bellę,którzy próbowali się wykręcić  lecz zdeterminowanie Rose ich ugięło. 
Weasley'ówna postanowiła zrobić ''babski wieczór'' więc zaprosiła przyjaciółkę dzień wcześniej.Bella przyjechała do niej Błędnym Rycerzem,gdy wyszła z magicznego autobusu od razu przywitała się z przyjaciółką.
-Rosie!-powiedziała przytulając ją-Co u Ciebie słychać?Jestem pierwsza?
-Bel!Miło Cię widzieć.Wiesz  booo chłopaki będą jutro.
-Too ja znowuu pomyliłam daty? -jęknęła Gryfonka.
-Nie, nie pomyliłaś się.-chwilę pomyślała i dodała- jak to znowu? 
-Aaa no taak kiedyś gdy byłam mniejsza umówiłam się z moimi przyjaciółmi no i poszłam dzień wcześniej do takiej kawiarenki w której mieliśmy się spotkać. Jak głupia tam siedziałam no postanowiłam strzelić na nich focha. Na następny dzień przyszli do mnie wieczorem z pytaniem czego nie przyszłam do kawiarni i wtedy spytałam się co dzisiaj jest i uświadomiłam sobie ,że się pomyliłam.
-hahahahhaha, jesteś świetna.-zaśmiała się przyjaciółka.
-Oj tam oj tam -powiedziała trochę poważnie,ale widząc wzrok przyjaciółki wybuchnęła śmiechem.  
-No dobraa idziemy coś zjeść,pewnie głodna jesteś. 
-Eee tam nie jestem -odpowiedziała zielonooka po czym zaburczało jej w brzuchu.
-Taaa no nie jesteś.Gadaj kiedy ostatnio jadłaś,ale tak normalnie.-zapytała Rosie
-yyy...
-Dobra może inaczej kiedy wrócił twój tata nie na tyle późno ,że jedliście razem kolację.?
-Ale pamiętaj ta jędza czasami daje mi jeść...
-yhm.
-Tata wrócił tak gdzieś 5 dni temu o normalnej porze,ale podkreślam dawała mi.
-Taaa no wiesz nie jestem na tyle głupia,przecież opowiadałaś mi o niej.
-Oj tam oj tam mówię Ci ja się tam cieszę przynajmniej schudnę.-po czym dodała widząc wzrok błękitnookiej-żartuję.
-No ja myślę.Chodźmy zaraz będzie obiad.
-Spoczko. Już lecę. A później co robimy?
-no ja to co babski wieczór.
-I tu cię mam nawet wiem o czym będziemy gadać.-powiedziała trochę zirytowana Bella.
Wieczorem nadeszła pora na ''babskie pogaduszki''.Rozmawiały o wszystkim aż temat zeszedł na chłopaków.Bella ciągle wymigiwała się od tematu o Albusie aż do czasu..
-Dobra Bel, przyznaj się w końcu ,że podoba ci się Al.-powiedziała Rose.
-A może ty się przyznasz,że podoba ci się Fabs?-odgryzła się przyjaciółce.
-Nie ,nie prawda..-jęknęła-ale nie zmieniaj tematu teraz rozmawiamy o tobie.
-Kto tak powiedział?
-Ja i kropka.Nie zwlekaj,gadaj mi tu i teraz.
-Noo dobra to  może prawda,że coś do niego czuję...Ale on do mnie nic nie czuje więc nie ma tematu.-powiedziała cała czerwona(dosłownie) Bella.
-Ha!Wiedziałam!-powiedziała ze satysfakcją Rose.-ale wiem że bardzo i to bardzo się mylisz.Jestem, jego kuzynką i znam go troch bardziej.
-Taa na pewno.Nic mi nie wmówisz i tak wiem swoje.
-Oj mylisz się i to bardzo.
-Ee tam,uwierz mi nigdy podkreślam NIGDY w to nie uwierzę.-odparła już mniej czerwona zielonooka.-Ale pomijając to zauważyłam że ty i Fabs zachowujecie się trochę inaczej...-i teraz to Rose zrobiła się cała czerwona.
-Noo może...-wyjąkała.
-Gadaj mi tu tera wszystko po kolei,teraz twoja kolej.Nie bój się przecież to nie wyjdzie poza ten pokój.
-Noo okej już mówię,więc zaczęło się wszystko od tego że ty chodziłaś do Davida a Al do Pauli to my zostawaliśmy sami..wiesz gadaliśmy ,gadaliśmy i ja się chyba zakochałam..Ale bez wzajemności więc nie ma sprawy.
-Ej! Nie myśl tak ,to nie prawda widziałam jak na ciebie patrzy,na kilometr widać że was do siebie ciągnie. No i widać jak się na cb patrzy.-wytłumaczyła Bella po czym zajęła się  stworzeniem planu połączenia Rose i Fabiana.Nawet nie zauważyła że jej przyjaciółka zmieniła temat.
-Bella! Hallo,jesteś..?-i zaczęła machać jej ręką przed nosem.
-yyy..tak, tak jestem przepraszam co mówiłaś?
-Że niedługo przyjdę wyniki SUM-ów.
-No tak tak już niedługo. Założę się że fatalnie mi wyszły.
-Taak i to mówi najlepsza uczennica z eliksirów,OPCM i Zaklęć.U mnie wyszły fatalnie.-powiedziała Rose.
-Nie dobijaj mnie jesteś lepsza ode mnie i to o dużo wiesz ile mi do cb brakuje?!
-Dziewczynki czy możecie zejść na chwilę?-zawołała mama Rose-Hermiona.
-Już idziemy mamo-odpowiedziała jej córka.

Gdy zeszły dowiedziały się ,że jutro przed obiadem przyjadą chłopcy.Potem położyły się spać ,a dokładniej o 2 w nocy.Bella nie mogła spać ,przez całą noc myślała..o kim? Właśnie o kim...O Albusie o jego zielonych oczach w kształcie migdałów , jego zachowaniu zanim się pokłócili. Czy to prawda co mówiła Rose? Czy naprawdę podobam mu się?-te pytania zadawała sobie pół nocy.Nie mogła nic zrobić żeby zasnąć. 
-Heeeej-przywitała się Rose i dodała po chwili-Ej czy ty w ogóle spałaś?!
-Hej,wiesz niestety nie mogłam zasnąć.-i głęboko ziewnęła.
-Biedactwo.Wiesz co zaraz powinno być śniadanie,zjemy i położysz się bo raczej nie wytrzymasz długo bez snu.
-No niech ci będzie,ale ja nienawidzę gdy nie mogę zasnąć.
-Wiesz bo mi się zdaje że za dużo o kimś myślałaś.-powiedziała Weasley'ówna.
-Ej! To nie prawda.-zaprzeczyła Bella-yyy..nie mogłam się pozbyć obrazu Amandy w maseczce z wodorostów...
-hahahahahah taak na pewno,zdaje mi się że nie usnęłabyś do końca swojego życia..-zaśmiała się jej przyjaciółka.
-No też prawda,kiepsko umie kłamać,ale tylko o Amandzie.
-Noo muszę przyznać rację.
-A żebym nie zapomniała,masz mnie obudzić zanim chłopaki przyjadą.
-Spoko masz to jak w banku.-zapewniła Bellę -Rose.

Po śniadaniu Bella odpłynęła w krainę snu.Była ona pewna ,że przyjaciółka ją obudzi jednak ta była zbyt zajęta czekaniem na swojego ukochanego.Gdy przyjechali wysłała Albusa by obudził Bellę. Poszedł on dlatego ,że też zauważył że tamci się do siebie zbliżyli,nie chciał przeszkadzać ''gołąbeczkom''.
Gdy wszedł do pokoju gdzie spała Bella zauważył, że ta się wierci się i płacze pomyślał ,że pewnie ma jakiś koszmar postanowił ją obudzić.

~Sen Belli~

....

Ciąg dalszy nastąpi.

_____________________________________________________


A więc witam :3 No i napisałam nowy rozdział,ciekawa jest waszej opinii. Wiem że mam dużo błędów stylistycznych itd., ale staram się je poprawiać.
Mam nadzieję że kogoś zainteresowało. :) No i proszę o komentarze. :D

wtorek, 4 czerwca 2013

1.Jak to wszystko się zaczęło?.

Rok 2017.
- Pirwszoroczniaki ! Pirwszoroczniaki za mną!-wołał dość wielki gajowy Hogwartu. Z wagonu wyszła dość pokaźna suma dzieci w wieku 11 lat.Wśród nich był pewien chłopczyk o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach w kształcie migdałów, koło niego stała rudowłosa osóbka imieniem Rose, jego kuzynka.Niebieskooka Weasley. Niedaleko tej grupki stał samotnie pewien brunet-Fabain. Na końcu z pociągu wyszła grupka dość niemiłych osób która uważała się za lepsze chodź tak nie było.Oni także mieli po 11 lat no ale cóż dobrze być pewnym siebie.Chodź za bardzo to bycie nie jest odpowiednie.
~po jakimś czasie,w WS~ 
Grupka roztrzęsionych pierwszoroczników wkroczyła do sali.Większość z nich patrzyła się z zaciekawieniem na zaczarowany sufit.Po pewnej chwili odezwała się rudowłosa osóbka:
-To jest zaczarowane,czytałam o tym.
-Czy przypadkiem kogoś nie przypominasz?No tak twoją mamę. -powiedział zielonooki.
-Ej no..wiem wiem gadam jak mama no ale jak to tata powiedział inteligencję mam po mamie.
-Oo mama mi opowiadała o twojej matce!Jest szlamą,prawda?-wtrąciła się osoba trzecia.Była to dziewczynka z tej właśnie 'pewnej siebie grupki'.
-Zostaw ją. Wiesz u nas się nie wspomina tych których...
nie warto.Albus dobrze mówi.
-Cisza! -zawołała w tej właśnie chwili pani dyrektor.-Teraz rozpoczniemy ceremonię przydziału.Pani McKuntry będzie wyczytywać nazwiska uczniów a wy będziecie przychodzić i siadać na krześle.Proszę.
Po jakimś czasie.Słychać było nazwiska takie jak: Alicja,Frank Longbottom(bliźniaki) dzieci nauczyciela Zielarstwa-Nevilla,Fabian Jones którzy trafili do Griffindoru.
-Parkinson,Gabrielle .-była to właśnie ta która ma tak dużo do powiedzenia.
_Slytherin.-wykrzyczała tiara przydziału.A ta poszła dumnie do stołu swojego domu.
-Potter,Albus.
-Sli...Nie Slytherin mówisz..pasowałbyś tam no ale cóż Griffindor.!-A przy stole Gryfonów wybuchły wielkie brawa. Po jakimś czasie.
-Weasley,Rose.
-Griffindor.! -wykrzyczała tiara przydziału i wielkie brawa wybuchły przy stole Gryfonów.

Tak właśnie minęła ceremonia przydziału i pierwszy tydzień nauki.W sobotę,pierwszą sobotę od przyjazdu uczniów rano wyjątkowo dyrektorka szkoły postanowiła przemówić.
-Witam was drodzy uczniowie. Pewnie się zastanawiacie dlaczego to postanowiłam wam przerwać śniadanie.A więc mam dla was informację. Dzisiaj o 13 na obiedzie odbędzie się ceremonia przydziału.Dołączy do nas więc nowa uczennica.Nie przyjechała ona wraz z innymi uczniami z powodów zdrowotnych.Dziękuję i smacznego.
Potem Albus,Rose i Fabian postanowili się przejść na błonia .Kto był mądry korzystał z pięknej pogody ponieważ już niedługo pewnie zaczną się ulewne deszcze.Gdy wracali zobaczyli że ktoś na nich patrzy zza ściany.
-Kto to?- zapytał Fabian.
-A skąd mogę wiedzieć widziałam jakieś jasne włosy...
-Ej bo ja widziałem ciemne...
-A ja widziałem zielone oczy..dobra pogadamy później o tym bo jest w pół do 13.Szybko.

Wybiła 13..Wszyscy uczniowie zebrali się w WS.Do sali weszła profesor  McKuntry a za nią mała dziewczynka z rudymi włosami do pasa i o bardzo intensywnym kolorze zielonych oczu.Albus od razu ja poznał,była to ta osóbka która ich obserwowała zza ściany.Nie chciał mówić o tym innym bo zaraz by w to nie uwierzyli bo oni widzieli 'włosy'.Dziewczynka właśnie wyszła na podest,pani zakłada jej tiarę.Aa no i nazywa się ona Bella,Bella Martin.
-Noo ty to byś pasowała do Slytherinu jednak ta odwaga. Griffindor.!
No  i podeszła ona do stołu Gryfonów...
I tak właśnie się wszystko zaczęło..

_____________________________________________
Wiem nie wyszło -,- Przepraszam za wszelkie błędy.Poprawiajcie mnie do woli.Nie wiem czy się to komuś podoba więc na razie nie wiem kiedy dodam rozdział następny. Proszę was o szczere opinie :) 


~Ruda~

niedziela, 2 czerwca 2013

Prolog.

Szósty rok nauki w Hogwarcie,nowym Hogwarcie. W życiu pewnych Gryfonów,najlepszych przyjaciół-Belli,Albusa,Rose i Fabiana.Ten rok jest inny,wszystko się zmienia,wszyscy się zmieniają ,wszystko wydaje się inne.Już na piątym roku wszystko się zaczyna.Zaczyna coś iskrzyć między  Albusm i Bellą ,ale czy powiedzą sobie prawdę? Czy ich świat zmieni się na lepszy? Czy można nazwać to zwykłym zauroczeniem? Czy są sobie przeznaczeni? Ich przyjaciele sądzą że tak.Ale oni nie dają... nie chcą się do tego przyznać.Nie chcą wyznać prawdy i próbowali o tym zapomnieć zaczynając nowe związki.Bella zaczęła chodzić z pewnym puchonem-Davidem ,a Albus z krukonką-Paulą.Te związki nie przetrwały długo.A dlaczego? Dlatego że David zdradził Bellę z tą właśnie Paulą. Właśnie przez to ich przyjaźń zawisła na włosku. Oskarżali siebie nawzajem.Zachowywali się bardzo dziecinnie,nawet za bardzo. Żadne z nich nie chciało przyznać się do błędu.Omijali się na korytarzach ,siadali jak najdalej siebie podczas posiłków chodź to było trudne ponieważ mili wspólnych przyjaciół.Pod koniec 5 roku mieli SUM-y,pierwszego dnia Rose nie wytrzymała tego po  prostu wybuchła.Powiedziała,raczej wykrzyczała im ultimatum: jeśli się nie pogodzą  to jej i Fabiana też mogą omijać szerokim łukiem.Wkurzyła się bardzo,była wtedy bliska płaczu.Postanowili że się pogodzą,jednak ich rozmowy ,kontakty ograniczały się:Hej,co tam?,Dzisiaj trening.Rose co prawda to też wkurzało ,ale i tak była zadowolona że chodź  tyle zdołała zrobić.W ostatnie dni szkoły ich stosunki polepszyły się i to jak rozmawiali tak jak kiedyś tak jakby nic się nie stało. To był wielki plus.


__________________________________________________________________________

No to jest prolog wiem wiem nie za ciekawy ale jest coś. :D Powiem jeszcze tyle że akcja zaczynać będzie się w wakacje przed 6 rokiem. :) A no i pierwszy rozdział to będzie to wszystko od czego się wszystko zaczęło.:p Mam nadzieję że ktoś będzie to czytał i nie zanudzi się na śmierć. Jakieś błędy to piszcie .Mam nadzieję że ktoś będzie tu przychodzić :D

sobota, 1 czerwca 2013

Wstęp :p

Witam ;3
Jestem tu nowa co prawda mam bloga na pingerze ,ale to już inny świat. :) 
Ten blog będzie o nowym pokolenia Harrego Pottera.  Mam nadzieję ,że się spodoba wam moja historia. :d Prolog powinnam dodać jeszcze dziś albo jutro.O bohaterach więcej dowiecie się  zakładki Bohaterowie która już niedługo będzie uzupełniona.  
No to teraz Miłego czytania :*