Dzień jak każdy inny.Piątek.Trzeba wstać na zajęcia.
Gdy się podniosłam zobaczyłam ,że nikogo nie ma w dormitorium.Czego Rose mnie nie obudziła?
Po wykonaniu porannych czynności było za 15 ósma. Świetnie.
Po wyjściu z dormitorium zemdliło mnie.
Wszędzie pełno serduszek,czerwonych serpentyn i Merlin wie co jeszcze.
Irytujące.
Przechodząc przez korytarz ,schody prawie na każdym kroku natrafiałam na ''zjadającą się''pary.Co roku to samo.Naprawdę wkurzające.
Samotność boli?.
To nie samotność po prostu nie lubię tego dnia.
Na pewno.
Będąc w Wielkiej Sali zajęłam swoje miejsce.
Rose i Fab's byli bardzo zadowoleni.
Al,właśnie Al.Był przygaszony? Może też nie lubi tego dnia?.
Od świąt nasze stosunki znacznie się polepszyły.Ciesze się bo jest tak jak dawniej.Dowiem się co mu jest,potem,a teraz śniadanie.
-Heej.-mruknęłam.
-Hej,hej,hej, gdzieś ty była?-zaćwierkała Rose.
Merlinie co jej się stało?!
-Wiesz dzięki ,że mnie obudziłaś.-mruknęłam i uśmiechnęłam się złośliwie.Byłam pewna ,że zapomniała tego zrobić.Przecież jej myśli zaprzątał jej chłopak.
-Wiedziałam,że o czymś zapomniałam.!-powiedziała po pewnej chwili.
Po tym razem z chłopakami wybuchliśmy śmiechem.
-Ej była już poczta?-zapytałam.
-Tak.-odpowiedział Al.-Chcesz gazetę? ?Odebraliśmy ją za Ciebie.
-Ooo dziękuję.
-Ej bo jest za 5. chodźmy bo spóźnimy się na Zaklęcia.-powiedział Fabian.
~po lekcjach~
Właśnie wracałam do dormitorium,żeby się przebrać i w końcu.Lekcje bardzo się dłużyły.Rose,Fabian i Al gdzieś zniknęli.Nie będę wnikała.
Może mnie unikają?
Między lekcjami zdążyłam być troszkę niemiła,ale przecież wiedzą ,że nie przepadam za tym świętem.
Mniejsza z tym.Moim celem była ciepła czekolada,książka i łóżko.
Gdy weszłam do dormitorium zastałam tam wszystkie dziewczyny prócz Su.
Właśnie Su.O niej kiedy indziej.
Dziewczyny gdy tylko mnie zobaczyły to napadły na mnie. Zaciągnęły mnie do lusterka i posadziły na krześle by zacząć mamrotać do siebie o moim wyglądzie.
O co im chodzi?!
-Yyy dziewczyny,dajcie spokój chcę iść spać.
-Przecież dopiero 15.-oburzyła się Mary.
-W związku z tym? Nie lubię tego dnia.
-I co z tego.-mruknęła do mnie Rose.-Więc proponuję ą sukienkę-zwróciła się do dziewczyn pokazując im moją ulubioną sukienkę a włosy lekko podkręcić.
-Oo nie ja się nigdzie nie wybieram!.-krzyknęłam
-A jednak się wybierasz.Nie masz innego wyjścia.Jest impreza w wspólnym Krukonów. Jesteśmy zaproszone.
-Nie mam ochoty na ta imprezę. Brak humoru, zrozumcie.-powiedziałam.
-Nie masz innego wyjścia. Zrób to dla nas, prosimy.-powiedziała Rose. -Noo dobra , ale jeśli mi się nie spodoba to wracam.
-Obiecujemy ze na pewno ci się spodoba -powiedziała Susan i wymieniła porozumiewawcze spojrzenia.
-Niech będzie.-poddałam się ponieważ wiedziałam ,że nie wygram z ich trój
-Wspaniale! Dziewczyny do roboty.-krzyknęła Rose.
-Gotowe!-krzyknęła Mary.-Jesteśmy gotowe,a nasza gwiazda może się już obejrzeć. -zawołała.
Obróciłam się w stronę lustra.
-Wow.-wyszeptałam na swój widok.-alee jak wy to zrobiłyście?! Jesteście wspaniałe.Nie poznaję siebie!.
-Noo noo wiemy.czyli już chcesz iść na imprezę?-zapytała Susan
-Dalej nie ,ale ..
-Al padnie jak cię zobaczy.-powiedziała Rose na co ja zrobiłam wielkie oczy i się zarumieniłam.
-ooo nasza Bella się rumieni!-krzyknęła Mary.
-Zabiję was.-wyszeptałam.Chciałam się ruszyć ,ale na pierwszym kroku się zachwiałam.-Czy wy oszalałyście?! Zakładać mi szpilki?!
A one jak gdyby nigdy nic zaczęły się śmiać.
-To nie jest śmieszne.Nie mogłyście chociaż uprzedzić.-warknęłam,a po chwili zaczełam się razem z nimi śmiać.One naprawdę są wspaniałe ,ale ja zawsze muszę coś wymyślić.
-Dobra czas się zbierać.My już pójdziemy,a na ciebie poczekamy w pokoju wspólnym,ok?-zwróciła się do mnie Rose.
-Okej,okej zaraz przyjdę tylko znajdę moją bransoletkę.!-krzyknęłam,ale na darmo bo ich już nie było.
Przecież jesteś czarownicą.!
-Właśnie ! Accio bransoletka!-po chwili na mojej ręce znajdowała się bransoletka od Al'a
Czyli idziemy!. A może się zabawie?Taak zdecydowanie tak.Czas na imprezę!.
Gdy wyszłam z dormitorium było dziwnie cicho.Gdy byłam w połowie schodów zobaczyłam ,że wszystkie światła były pogaszone tylko schody były oświetlone.
Jak to możliwe?!
-NIESPODZIANKA!
~perspektywa Al'a~
-NIESPODZIANKA!
Bella właśnie stoi na tych schodach z otwartą buzią.Chce mi się śmiać.Wygląda tak śmiesznie,a zarazem tak wspaniale.
Dziewczyny się postarały,wygląda zjawiskowo.
Jest tak zaskoczona,że chyba się stamtąd nie ruszy.Postanowiłem jej pomóc.
Ruszyłem w jej stronę .Wcześniej zaczarowałem schody,aby nie zmieniły się w ślizgawkę.
Podałem jej rękę i razem zeszliśmy to naszych znajomych.Od razu każdy w okól niej się zebrał i zaczął składać jej życzenia. Postanowiłem ,że ja zrobię to potem.
Poczekam.
~perspektywa Belli.~
Byłam zaskoczona tym wszystkim.
Merlinie ja zapomniałam ,że mam urodziny.!
Stałabym pewnie tam na schodach dalej gdyby nie Al.
Po jakimś czasie.
Siedziałam na fotelu pijąc piwo kremowe.Gdy nagle ktoś szepnął mi do ucha:
-I jak wszyscy złożyli Ci życzenia.?-przeszły mnie ciarki na dźwięk tego głosu.
-Taak.
-Nie byłbym tego taki pewien, panno Martin.
-Naprawdę ,panie Potter?
-Tak zapomniałaś o MNIE.-podkreślił ostatnie słowo.-A więc mogę prosić?-wyciągnął rękę w moją stronę,abym wstała.
Chciał zacząć mówić jednak ktoś na nas wpadł.
Następnym razem to samo.
-Wiesz może stąd wyjdziemy?-zaproponował.Ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Znaleźliśmy się na szczycie Wieży Astronomicznej.
-Tak więc droga panno Martin...-zaśmiałam się ,a on mówił dalej.-W dniu twoich urodzin,a także twojego ulubione-tu bym się nie zgodziła.!-chciałbym ,życzyć Ci dużo zdrowia,radości,dobrych wyników w nauce i innych dupereli,a no i tego jedynego.-dopowiedział i uśmiechnął się.
-Oh,Ah panie Potter jestem zaskoczona.Wiesz ,że od zawsze marzę o duperelach?Ale dziękuję. -przytuliłam się i pocałowałam go w policzek.Chciałam się od niego odsunąć jednak nie pozwolił mi tylko powiedział mi do ucha:
-pamiętasz jak mi ,życzyłaś ,abym się w końcu zdecydował?-ja pokiwałam tylko głową.-Więc ja już dawno się zdecydowałem, wydaje mi się też ,że ty nawet o tym wiesz.
-No nie wiem.Ciekawa jestem kto jest tą szczęściarą-wyszeptałam,czy on właśnie chce mi powiedzieć ,żeeee...
-Zgadnij kto to. Opowiem Ci trochę o niej.-powiedział
-Zamieniam się w słuch.-powiedziałam powstrzymując łzy,a dlaczego?dlatego ,że on kocha inną.
-Więc jest wspaniałą czarownicą,z wspaniałymi zdolnościami,znam ją od 1 klasy,pod powiada Ci to coś?-pokręciłam głową przecząco.-Jest wspaniałą ścigającą w naszej drużynie,nie lubi walentynek chodź ma w ten dzień urodziny i jest Tobą.-powiedział na co ja otworzyłam szeroko oczy i stanęłam naprzeciwko niego ponieważ mnie puścił.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
JA?!
-Ja?-wyszeptałam czując ,że moje policzki robią się czerwone bardzo zaciekawił mnie widok moich butów.
-Tak ty.-powiedział i złapał mnie z podbródek.-No i zapomniałbym pięknie się rumieni i uśmiecha.-Po czym mnie pocałował.-Kocham Cię.-powiedział przerywając pocałunek.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam to usłyszeć.-powiedziałam.-Ja Ciebie też kocham.
-Czyli zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem.Na co ja się zaśmiałam i powiedziałam:
-No wiesz zastanowię się jeszcze.-Jego mina była bezcenna.-Oczywiście,że zostanę głupku.-dodałam wtulając się w niego.Gdy on mnie objął powiedział
-Aleś ty zimna.Czego nic nie mówiłaś?! Jeszcze zachorujesz!-po czym dał mi swoją marynarkę.
-Dziękuję.Wiesz ja nawet nie zauważyłam ,że było mi zimno liczy się ,że jestem z tobą..
_________________________________________________________
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Nie wierzę ,że to zrobiłam.!
Naszło mnie i to napisałam.Jest to tak jakby miniaturka..pewne rzeczy będą wykorzystane w opowiadaniu,ale cii. :)
Mam nadzieję ,że ktoś przeczyta i zostawi swoją opinię. :p
Wesołych Walentynek.! Co tam ,że za pół godziny się kończą. :)
A więc żegnam,na razie. :D
Pozdrowienia.;3