poniedziałek, 11 sierpnia 2014

9

Nie przespałam całej nocy.
Fantastycznie.
Po prostu świetnie.
Znowu wory pod oczami.
Po ubraniu się razem z Rose poszłyśmy razem z Rose na śniadanie.
Usiadłam tam za swoim miejscu. To ,że jestem pokłócona z Potterem  nie zamierzam mu dawać satysfakcji z tego ,że wygrał. O nie na pewno nie. Łatwo się nie poddaję.
-SOWIA POCZTA!-krzyknął jakiś pierwszak.Zawsze na początku roku tak jest. Tak wiem piękny widok,ale czy co roku musi być to samo...przecież nie jestem ślepa.
Tak ,a co roku są nowi,jakbyś nie wiedziała.
Mniejsza z tym. Na moim śniadaniu wylądowała Tara oraz sowa z prorokiem  codziennym.
Po zapłaceniu sowie oraz nakarmieniu mojej sowy która przyniosła mi list od babci.
Gdy otworzyłam gazetę od razu zamarłam.
-Bel co się stało?Zbladłaś.-odezwała się Rose,ale zaraz po tym  spojrzała na gazetę i powiedziała-czytaj.
-Więc...Ataki na czarodziejskie rodziny. Dzisiejszej nocy w okolicy Doliny Godryka na dworze rodziny Whiat'ów pojawiły się postacie w ciemnych strojach o raz białymi maskami. Obecna posiadaczka dworu Katherine Whiat od wielu lat tam nie mieszka,a dokładniej od tragicznej śmierci swojego męża oraz córki.(szczegóły na stronie 6).Czy to ma związek z złamaniem długo utrzymywanej tradycji czystości krwi? Na niebie pojawił się mroczny znak.Czy to możliwe ,aby Samie Wiecie Kto Wrócił? Czy może jego wyznawcy postanowili powrócić? Zemścić się na starych rodach? Tak jak i na mugolach? Ostatnio wydarzyło się niewiele takich ataków.(szczegóły na str.4) Na miejscu zdarzenia zjawili się aurorzy m.in:Harry Potter,Ron Weasley i inni jednak oni wciąż są tajemniczy.Nie chcą nas poinformować o faktach.Pisała Vera Skiter....-skończyłam czytać.
-Zaraz czy tu chodzi o twoją babcię?-zapytał Albus który nie wiem skąd się tu wziął.
-Tak to moja babcia.To długa historia jestem też bardzo ciekawa co napisali o mojej mamie.Zaraz przeczytam...-nie dokończyłam ponieważ przyszła Su.
-O co przeczytasz? Coś ciekawego? Co wy takie miny? Nie tylko nie to!.
-Ale niby co?-odezwała się Rose.
-Nie mów ,że ...ooo Nie złamałam paznokcia.-powiedziała po czym wybiegła z WS.
-Razem z Rose i Fabianem tłumiliśmy śmiech,a Al był zmieszany ,ale bardziej chyba chciało mu się śmiać.Po chwili do WS wkroczyła banda ślizgonów z naszego rocznika,ale nie wyglądali normalnie ponieważ każdy z nich miał jakiś inny kolor włosów.Cała sala wybuchnęła śmiechem,a Al i Fab's przybili sobie piątkę.Coś mi tu nie gra. Żart beze mnie?!i bez Rose?Nie będzie tak łatwo.
-Zaraz zaraz-wydusiłam gdy się trochę opanowałam-żart beze mnie?
-i beze mnie?!-dodała Rose
-Jak tam możecie.Nie mogę w to uwierzyć.
-Wiecie no tak jakoś wyszło,ale przecież się nam udało więc jest dobrze.
-Nie wiem czy wam to wybaczymy.-odezwała się Rose.
-Potter,Clark,Martin,Weasley czy wiecie coś o tym?-pokazała na ślizgonów opiekunka domu.
-Nie proszę panią.-odezwałam się.
-Nie ,ale na pewno ? Ostatnio też nie byliście to wy ,a potem okazało się co innego.
-Ale proszę panią to było w tamtym roku.-odezwał się Potter.
-Niech będzie,ale jeśli się czegoś dowiem możecie się szykować na szlaban.A teraz na lekcję zapraszam.
-Dobrze,już idziemy.

Dalej śmiejąc się opuściliśmy Wielką Salę i udaliśmy się na lekcje.

Lubię te momenty w których zapominamy o kłótniach i razem się śmiejemy.Bardzo rzadko się zdarzają. 

~po lekcjach~

We czwórkę spotkaliśmy się w Pokoju życzeń,musieliśmy to obgadać.
-Powiem wam co chcecie wiedzieć.Nie patrzcie się tak. W gazecie po części napisana jest prawda.-zaczęłam mówić.- Moja prababcia należała do Griffindoru i wyszła za mugola,ale jej rodzice nie mieli hopla na punkcie czystości krwi. Byli z niej dumni,że się odważyła.Jednak ich rodzina została jakby to powiedzieć...wykluczona z tegtego wielkiego grona maniaków czystości krwi.Byli prześladowani.Jednak dzięki pomocy zakonu feniksa zostali ochronieni.To inna historia.Potem urodziła się moja babcia.Ona wyszła za czarodzieja. Prześladowanie dalej trwało. Potem już dużo lat później Voldemort został pokonany. ,Ale śmierciożercy zostali. Ktoś nimi dowodzi. Tylko nie wiadomo kto.Chce się zemścić na zdrajcach krwi jak i zdrajców którzy odeszli z szeregów śmierciożerców.
-Skąd ty to ...
-Od babci. Kiedyś mi to opowiedziała.Nie powiedziała też wszystkiego. Nie chciała mi za bardzo powiedzieć o Zakonie feniksa.Wiem tylko,że to tajna organizacja przeciw Voldemortowi. To tyle to dość poplątane,mogłam nie powiedzieć wszystkiego,ale nie wszystko tak dobrze pamiętam.Boję się o babcie,o tatę. Oni nie dadzą nam spokoju.Jestem pewna.W dodatku te koszmary...Tak wiem ,że to głupie ,ale martwię się.-dokończyłam z łzami w oczach. Wszyscy patrzyli się na mnie z szeroko otwartymi oczami.Nagle Rose mnie przytuliła i powiedziała:
-Jakie koszmary?Dlaczego nic o nich nie wiem?ale nie martw się kochanie. Będzie dobrze.-zaczęła mnie pocieszać.
-Bella ma rację.-odezwał się po raz pierwszy Albus.-Coś się dzieje,ale nasi rodzice to ukrywają. Przez t święta to zauważyłem.Tata gdy wraca z pracy zamyka się w swoim biurze i tonie w papierach.Przez ostatni czas starali się to ukrywać,ale w końcu coś im nie wyszło.-stwierdził.-O ,ale razem z mamą szeptają po kątach myśląc ,że tego nie widzimy.
-Dobra dość.!-powiedziała Rose. -Nie gadajmy już o tym. Dzisiaj już nie. Za dużo tego. Porozmawiajmy o tym kiedy indziej.Proszę.Wracajmy już. Ominęła nas kolacja.-stwierdziła gdy spojrzała na zegarek.
-Jeeny,ale ja jestem taki głodny.-odezwał się Fabian co od razu poprawiło mi humor.
Nie wiele potrzeba Ci do szczęścia.
Do szczęścia potrzeba mi tylko przyjaciół.


·Nieznana lokalizacja~
Leśną ścieżką szybkim krokiem szła kobieta zasłonięta czarną peleryną.
Na końcu ścieżki znajdował się krąg.
Stanęła w jego środku i zaczęła mówić.
-Przyjaciele.! Zebraliśmy się tutaj ,aby zdać raport. Więc słucham co znaleźliście?-warknęła. Mężczyzna wyszedł z kręgu i zaczął.
-Pani,odwiedziliśmy dom Whait'ów,Zostawiliśmy po sobie pamiątkę.-na to wspomnienie mężczyzna pokazał rząd żółtych zębów.-Był on opustoszały.Nikt tam nie mieszka od kilku lat."Przeszukaliśmy cały dom jednak niczego nie znaleźliśmy.
-Pewnie ta stara jędza go schowała.!Ten pierścień jest mi potrzebny do regeneracji.Muszę dokończyć to co zaczął Czarny Pan.!Do tego potrzebne są mi potrzebne te 10 pierścieni!Działajcie dalej.Ujawniajcie się.!Niech się boją.! Naszym zadaniem jest zniszczenie Pottera i jego bandy oraz tych zdrajców Whait'ów,.! Zabijajcie. Torturujcie. Zbierajcie nowych sprzymierzeńców!Ja jeszcze nie mam na tyle sił aby się ujawnić jednak przez sen nisze. Ta dziewczyna umrze jak jej nędzna matka zdrajczyni.! Potter tez nie wyrobi.!-zaśmiała się. W jej śmiechy było zło.Czyste zło oraz czyste szaleństwo.-Macie coś jeszcze do powiedzenia?-z kręgu wystąpił inny mężczyzna.
-Jeśli miłościwa pani pozwoli.Mam informacje ,że w Hogwarcie pracuje Black.Dorkas Black.
-Nie,to nie możliwe! Przecież SAM CZARNY PAN JĄ ZABIŁ!-krzyknęła
-Wiem o tym Pani,jednak nasz szpieg przesyła zdjęcie jej i jesteśmy niemal pewni..
-Daj to!-rozkazała
-A-ależ oczywiście.
-NIE TO NIEMOŻLIWE!! Co jeszcze może mi powiecie,że ten plugawy zdrajca rodu Black Syriusz też żyje?! ROZEJŚĆ SIĘ i dowiedzieć się więcej.! A ty-wskazała palcem na niskiego,pulchnego mężczyznę z mysią twarzą-Crucio!.-i odeszła zostawiając go zwijającego się z bólu.



____________________________

Taaak tak tak wiem masakra.
Wstawiam rozdzial kompletnie go nie sprawdzając.Jeśli będę miała chwile to go porawie. Musze go wstawić bo nie daje mi spokoju.
Grrr.





niedziela, 1 czerwca 2014

Rocznica i żegnam?

Hej,hej,hej. :D

Jestem tu już rok. :o ROK rozumiecie? :D

Cieszę się ,ale jednak jestem na siebie zła.Za ilość postów. Nie pisałam dużo ponieważ  miałam w tym roku test gimnazjalny i było nauka,nauka i jeszcze raz nauka. I co z tego ,że spierdzieliłam matmę...
Myślałam ,żeby w tamtym miesiącu wstawić rozdział 9, dzisiaj by był 10(tak z okazji rocznicy... jednak nie wyrobiłam się,ostatni tydzień byłam na wycieczce,a dzisiaj w ogóle nie mam siły.Jestem nie wyspana,zmęczona,pokłócona ze wszystkimi którymi się da.
Myślę o poddaniu się.
 Nie wierzę w siebie.
Nie skończę tego.
I tak nikt tego nie czyta....

ZAWIESZAM.


Podsumowując: 
Opublikowałam 13 postów + 1 (ten).
W tym jest 8 rozdziałów i prolog.

Odwiedziło tego bloga 1 774.
Jest 70 komentarzy.
I 2 obserwatorów.


DZIĘKUJĘ.
DZIĘKUJĘ BARDZO I PRZEPRASZAM.

DO NASTĘPNEGO NAPISANIA..MOŻE.. :)

piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowo.?;d

Walentynki.
Dzień jak każdy inny.Piątek.Trzeba wstać na zajęcia.
Gdy się podniosłam zobaczyłam ,że nikogo nie ma w dormitorium.Czego Rose mnie nie obudziła?
Po wykonaniu porannych czynności było za 15 ósma. Świetnie.
Po wyjściu z dormitorium zemdliło mnie.
Wszędzie pełno serduszek,czerwonych serpentyn i Merlin wie co jeszcze.
Irytujące.
Przechodząc przez korytarz ,schody prawie na każdym kroku natrafiałam na ''zjadającą się''pary.Co roku to samo.Naprawdę wkurzające.
Samotność boli?.
To nie samotność po prostu nie lubię tego dnia.
Na pewno.
Będąc w Wielkiej Sali zajęłam swoje miejsce.
Rose i Fab's byli bardzo zadowoleni.
Al,właśnie Al.Był przygaszony? Może też nie lubi tego dnia?.
Od świąt nasze stosunki znacznie się polepszyły.Ciesze się bo jest tak jak dawniej.Dowiem się co mu jest,potem,a teraz śniadanie.
-Heej.-mruknęłam.
-Hej,hej,hej, gdzieś ty była?-zaćwierkała Rose.
Merlinie co jej się stało?!
-Wiesz dzięki ,że mnie obudziłaś.-mruknęłam i uśmiechnęłam się złośliwie.Byłam pewna ,że zapomniała tego zrobić.Przecież jej myśli zaprzątał jej chłopak.
-Wiedziałam,że o czymś zapomniałam.!-powiedziała po pewnej chwili.
Po tym razem z chłopakami wybuchliśmy śmiechem. 
-Ej była już poczta?-zapytałam.
-Tak.-odpowiedział Al.-Chcesz gazetę? ?Odebraliśmy ją za Ciebie.
-Ooo dziękuję.
-Ej bo jest za 5. chodźmy bo spóźnimy się na Zaklęcia.-powiedział Fabian.

~po lekcjach~
Właśnie wracałam do dormitorium,żeby się przebrać i w końcu.Lekcje bardzo się dłużyły.Rose,Fabian i Al gdzieś zniknęli.Nie będę wnikała.
Może mnie unikają?
Między lekcjami zdążyłam być troszkę niemiła,ale przecież wiedzą ,że nie przepadam za tym świętem.
Mniejsza z tym.Moim celem była ciepła czekolada,książka i łóżko.
Gdy weszłam do dormitorium zastałam tam wszystkie dziewczyny prócz Su.
Właśnie Su.O niej kiedy indziej.
Dziewczyny gdy tylko mnie zobaczyły to napadły na mnie. Zaciągnęły mnie do lusterka i posadziły na krześle by zacząć mamrotać do siebie o moim wyglądzie.
O co im chodzi?!
-Yyy dziewczyny,dajcie spokój chcę iść spać.
-Przecież dopiero 15.-oburzyła się Mary.
-W związku z tym? Nie lubię tego dnia.
-I co z tego.-mruknęła do mnie Rose.-Więc proponuję ą sukienkę-zwróciła się do dziewczyn pokazując im moją ulubioną sukienkę a włosy lekko podkręcić.
-Oo nie ja się nigdzie nie wybieram!.-krzyknęłam
-A jednak się wybierasz.Nie masz innego wyjścia.Jest impreza w wspólnym Krukonów. Jesteśmy zaproszone.
-Nie mam ochoty na ta imprezę. Brak humoru, zrozumcie.-powiedziałam. 
-Nie masz innego wyjścia.  Zrób to dla nas, prosimy.-powiedziała Rose. -Noo dobra , ale jeśli mi się nie spodoba to wracam. 
-Obiecujemy ze na pewno ci się spodoba -powiedziała Susan i wymieniła porozumiewawcze spojrzenia. 
-Niech będzie.-poddałam się ponieważ wiedziałam ,że nie wygram z ich trój
-Wspaniale! Dziewczyny do roboty.-krzyknęła Rose.

-Gotowe!-krzyknęła Mary.-Jesteśmy gotowe,a nasza gwiazda może się już obejrzeć. -zawołała.
Obróciłam się w stronę lustra.
-Wow.-wyszeptałam na swój widok.-alee jak wy to zrobiłyście?! Jesteście wspaniałe.Nie poznaję siebie!.
-Noo noo wiemy.czyli już chcesz iść na imprezę?-zapytała Susan
-Dalej nie ,ale ..
-Al padnie jak cię zobaczy.-powiedziała Rose na co ja zrobiłam wielkie oczy i się zarumieniłam.
-ooo nasza Bella się rumieni!-krzyknęła Mary.
-Zabiję was.-wyszeptałam.Chciałam się ruszyć ,ale na pierwszym kroku się zachwiałam.-Czy wy oszalałyście?! Zakładać mi szpilki?!
A one jak gdyby nigdy nic zaczęły się śmiać.
-To nie jest śmieszne.Nie mogłyście chociaż uprzedzić.-warknęłam,a po chwili zaczełam się razem z nimi śmiać.One naprawdę są wspaniałe ,ale ja zawsze muszę coś wymyślić.

-Dobra czas się zbierać.My już pójdziemy,a na ciebie poczekamy w pokoju wspólnym,ok?-zwróciła się do mnie Rose.
-Okej,okej zaraz przyjdę tylko znajdę moją bransoletkę.!-krzyknęłam,ale na darmo bo ich już nie było.
Przecież jesteś czarownicą.!
-Właśnie ! Accio bransoletka!-po chwili na mojej ręce znajdowała się bransoletka od Al'a
Czyli idziemy!. A może się zabawie?Taak zdecydowanie tak.Czas na imprezę!.

Gdy wyszłam z dormitorium było dziwnie cicho.Gdy byłam w połowie schodów zobaczyłam ,że wszystkie światła były pogaszone tylko schody były oświetlone.
Jak to możliwe?!

-NIESPODZIANKA!

~perspektywa Al'a~

 -NIESPODZIANKA!

Bella właśnie stoi na tych schodach z otwartą buzią.Chce mi się śmiać.Wygląda tak śmiesznie,a zarazem tak wspaniale.
Dziewczyny się postarały,wygląda zjawiskowo.
Jest tak zaskoczona,że chyba się stamtąd nie ruszy.Postanowiłem jej pomóc.
Ruszyłem w jej stronę .Wcześniej zaczarowałem schody,aby nie zmieniły się w ślizgawkę.
Podałem jej rękę i razem zeszliśmy to naszych znajomych.Od razu każdy w okól niej się zebrał i zaczął składać jej życzenia. Postanowiłem ,że ja zrobię to potem.
Poczekam.

~perspektywa Belli.~

Byłam zaskoczona tym wszystkim.
Merlinie ja zapomniałam ,że mam urodziny.! 
Stałabym pewnie tam na schodach dalej gdyby nie Al.

Po jakimś czasie.


Siedziałam na fotelu pijąc piwo kremowe.Gdy nagle ktoś szepnął mi do ucha:
-I jak wszyscy złożyli Ci życzenia.?-przeszły mnie ciarki na dźwięk  tego głosu.
-Taak.
-Nie byłbym tego taki pewien, panno Martin.
-Naprawdę ,panie Potter?
-Tak zapomniałaś o MNIE.-podkreślił ostatnie słowo.-A więc mogę prosić?-wyciągnął rękę w moją stronę,abym wstała.
Chciał zacząć mówić jednak ktoś na nas wpadł.
Następnym razem to samo.
-Wiesz może stąd wyjdziemy?-zaproponował.Ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Znaleźliśmy się na szczycie Wieży Astronomicznej.
-Tak więc droga panno Martin...-zaśmiałam się ,a on mówił dalej.-W dniu twoich urodzin,a także twojego ulubione-tu bym się nie zgodziła.!-chciałbym ,życzyć Ci dużo zdrowia,radości,dobrych wyników w nauce i innych dupereli,a no i tego jedynego.-dopowiedział i uśmiechnął się.
-Oh,Ah panie Potter jestem zaskoczona.Wiesz ,że od zawsze marzę o duperelach?Ale dziękuję. -przytuliłam się i pocałowałam go w policzek.Chciałam się od niego odsunąć jednak nie pozwolił mi tylko powiedział mi do ucha:
-pamiętasz jak mi ,życzyłaś ,abym się w końcu zdecydował?-ja pokiwałam tylko głową.-Więc ja już dawno się zdecydowałem, wydaje mi się też ,że ty nawet o tym wiesz.
-No nie wiem.Ciekawa jestem kto jest tą szczęściarą-wyszeptałam,czy on właśnie chce mi powiedzieć ,żeeee...
-Zgadnij kto to. Opowiem Ci trochę o niej.-powiedział
-Zamieniam się w słuch.-powiedziałam powstrzymując łzy,a dlaczego?dlatego ,że on kocha inną.
-Więc jest wspaniałą czarownicą,z wspaniałymi zdolnościami,znam ją od 1 klasy,pod powiada Ci to coś?-pokręciłam głową przecząco.-Jest wspaniałą ścigającą w naszej drużynie,nie lubi walentynek chodź ma w ten dzień urodziny i jest Tobą.-powiedział na co ja otworzyłam szeroko oczy i stanęłam naprzeciwko niego ponieważ mnie puścił.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
JA?!
-Ja?-wyszeptałam czując ,że moje policzki robią się czerwone bardzo zaciekawił mnie widok moich butów.
-Tak ty.-powiedział i złapał mnie z podbródek.-No i zapomniałbym pięknie się rumieni i uśmiecha.-Po czym mnie pocałował.-Kocham Cię.-powiedział przerywając pocałunek.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam to usłyszeć.-powiedziałam.-Ja Ciebie też kocham.
-Czyli zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem.Na co ja się zaśmiałam i powiedziałam:
-No wiesz zastanowię się jeszcze.-Jego mina była bezcenna.-Oczywiście,że zostanę głupku.-dodałam wtulając się w niego.Gdy on mnie objął powiedział
-Aleś ty zimna.Czego nic nie mówiłaś?! Jeszcze zachorujesz!-po czym dał mi swoją marynarkę.
-Dziękuję.Wiesz ja nawet nie zauważyłam ,że było mi zimno liczy się ,że jestem z tobą..
_________________________________________________________
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Nie wierzę ,że to zrobiłam.!
Naszło mnie i to napisałam.Jest to tak jakby miniaturka..pewne rzeczy będą wykorzystane w opowiadaniu,ale cii. :)
Mam nadzieję ,że ktoś przeczyta i zostawi swoją opinię. :p
Wesołych Walentynek.! Co tam ,że za pół godziny się kończą. :) 

A więc żegnam,na razie. :D
Pozdrowienia.;3

czwartek, 13 lutego 2014

8.Zemsta po latach.?

Po lekcjach postanowiłam polatać na miotle. Musze to wszystko przemyśleć. Wiem na pewno że się nie poddam,.
Tak trzymać.!
Będąc w powietrzu rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona.Czy już wspomniałam ,że nie lubię jak ktoś się na mnie patrzy bez powodu.?
Tak,tak omiń to.
Po jakimś czasie znalazłam się w moim ''sekretnym miejscu''...
Twoim i Al'a.
No tak moim i Al'a. Znalazłam to miejsce w pierwszej klasie na początku nikt o ni m nie wiedział jednak po jakimś czasie pokazałam je Albus'owi. Zawsze tu przychodziliśmy,gadaliśmy,śmialiśmy się.Rose zawsze wtedy siedziała w bibliotece.Potter mówił ,że jest taka sama jak jej mama.No ,ale dzięki naszej pomocy nie siedziała całe dnie w bibliotece tylko zajęła się czymś innym.Tym czymś innym jest quiddich. Jest naprawdę świetnym obrońcom. W 5 klasie znalazła się w drużynie quiddcha. No ,ale wracając do tego ''sekretnego miejsca zaglądaliśmy tam dość rzadko przez ostatnie 2 lata.No ,a ja chodziłam tam sama się wypłakać,przemyśleć. Nie lubiłam,a może nie umiałam mówić o swoich uczuciach.
Tan nasz''Zielony raj'' znajdował się nad jeziorem.Rosła tam ogromna wierzba.Gdy znalazłam się pod nią zobaczyłam ,że jasne promyki zachodzącego powili słońca dostają się przez gałązki których końce znajdowały się  pod wodą.Drzewo było tak rozrośnięte ,że pod nim znajdował się brzeg jeziora.Zawsze się dziwiłam ,że nikt nie znalazł tego miejsca.Tu było cudownie.
Wracając na boisko miałam już wychodzić ,jednak usłyszałam jakieś głosy.Schowałam się pod trybunami.
Inteligentne.
-Wiesz Al ..-zemdliło mnie gdy usłyszałam przesłodzony głos Susan.-uwielbiam quidddicha,ale we Francji nie mogłam grać,a teraz postanowiłam wypróbować swoje siły tutaj. Dziękuję ,że mi pomagasz.
Nie chciałam widzieć co będzie dalej więc ulotniłam się nie zauważalnie.Jeśli ona będzie grała to ja się wypisuje.
ani się waż!.Przecież quiddich jest dla ciebie najważniejszy!
No i co z tego? Wezmę się wreszcie do nauki.
Dziewczynko czy przypadkiem nie dostałaś tłuczkiem w łeb?
Nieee..chyba.

Gdy  wróciłam do dormitorium to Rose na mnie nawrzeszczała dlaczego tak długo mnie nie było bo mnie szukała,Jak jej powiedziałam że latałam na miotle to było jeszcze gorzej.Czasami się jej boję


Obecnie siedzę w pokoju wspólnym. Jakoś nie mogę spać, a jest już 12. Wprost  fantastycznie. Postanowiłam dalej czytać książkę którą czytałam rano.
-Biedactwo nie możesz spać? Ciekawe dlaczego..Biedna traci wszystko i nic nie może na to poradzić?Af miała rację jesteś zwykłym niczym.-Przestraszyłam się w pierwszym momencie ,potem skapnęłam się ,że to Su. Z jakiej paki ona zna Afrodytę?!Byłam cholernie zaskoczona tym wszystkim..
-Zaraz ,zaraz skąd ty ją znasz?! To niemożliwe...-wymamrotałam
-Oj niby taka mądra.. Nie zdziwiłaś się ,że 11 letnia dziewczynka wyjazd do Francji ,a potem wraca na wakacje? -OOO MERLINIE!
Że niby ją znasz?
Inteligencie pogrzeb sobie w mojej pamięci!.
O CHOLERA!
W tym momencie chciałam się roześmiać na głos przez moje sumienie. Jest  ono momentami żałosne.
-Pamiętam,ale czego ty chcesz ode mnie?
-Nie pamiętasz co mi zrobiłaś?Zemsta będzie słodka.Zresztą już jest.
-Ale ja ci nic nie zrobiłam!.-zaprzeczyłam
No właśnie przecież nic jej nie zrobiłaś.!
-Pomyśl kochaniutka.pożałujesz ,że w ogóle się urodziłaś.Al jest już mój,jeszcze inni i koniec z tobą.
-Tak oczywiście i myślisz ,że się ciebie boję? Nie mam pojęcia co ja Ci wtedy takiego zrobiłam to ty przestałaś się z nami spotykać.Sama wyjechałaś bez słowa.
-Domyśl się twoje życie stanie się piekłem.    - i odeszła. Co ja jej niby zrobiłam?
Jakaś nienormalna...

Teraz to ja chyba już nie zasnę.O co jej chodzi...
Może przemyślisz ,przypomnisz sobie chwile spędzone z nią.Coś wywnioskujesz.
Całkiem dobry pomysł.

~retrospekcja~ 

Wakacje.
Dziesięcioletnia rudowłosa dziewczynka biegła na plac zabaw gdzie była umówiona ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi-Susan i Erykiem.Gdy tylko wybiegła zza rogu od razu wpadła na swoich przyjaciół.
-Jestem!-krzyknęła.-Przepraszam za spóźnienie.-powiedziała- Zaaspaaałam.-dodała ziewając.
-Taak ,taak jak zawsze.-zaśmiał się blondyn.-to jak idziemy na spacer?
-Noo pewnie! Kto pierwszy pod kamieniem.-krzyknęła blondynka i ruszyła biegiem w stronę wskazanego miejsca .
-Ej miał być spacer!-krzyknęła zielonooka jednak po chwili była koło przyjaciół i śmiała się razem z nimi.
...zmiana wydarzenia...
Kilka dni później..
-Pierwszy raz nie ostatnia jakiś cud.-zaśmiała się jednak widząc minę chłopaka szybko spoważniała-Cześć Eryku,gdzie Su?
-Nie wiem ,nie przyszła.Przecież ona zawsze była pierwsza...
-Chodź pójdziemy do niej  dowiemy się dlaczego jej nie ma..może zapomniała,mi się to często zdarza..-próbowała pocieszyć chłopaka
-ale ona nie jest tobą.-burknął i przyśpieszył kroku. Dziewczyna stanęła oniemiała,nie sądziła ,że jej przyjaciel mógłby takie coś powiedzieć.

tydzień później.

Bella szła samotnie koła placu zabaw.Eryk nie odezwał się do niej od tamtego dnia w którym mama Su nie wpuściła nas do niej oznajmiając,że nie chce ich  widzieć
ale DLACZEGO?-to pytanie zadawali sobie sami.

Nagle ktoś złapał ją za ramię.Gdy się odwróciła zobaczyła Eryka. W jego oczach widać było złość ,ale i smutek.
-Wyjechała-wyszeptał powoli-wyjechała,Su wyjechała
-Co!? ale jak to?!
-Normalnie zostawiła mnie.To wszystko twoja wina.-słowa dziesięciolatka dotknęły Bellę. jej oczach pojawiły się łzy..
-Ale dlaczego przeze mnie.? - zapytała.
-Gdybyś się nie pojawiła to dalej tu by była.To wszystko przez ciebie ! Nie chcę cię znać.-zaczął ją obwiniać.Jednak ona nikomu nie rozkazywała ,nigdy się nie rządziła była zawsze sobą-spokojną,wrażliwą,cichą dziewczynką-więc dlaczego wina spada na nią?
-Przecież ja zawsze tu mieszkałam..-wyszeptała przez łzy jednak jej przyjaciel,BYŁY przyjaciel zdążył odejść.

~koniec retrospekcji~

Wciąż nie wiem o co  jej chodzi. Przecież byłam 10-letnią dziewczynką co ja jej mogłam zrobić?!
Gdy wyrwałam się z moich myśli spojrzałam na zegarek.Była 4 nad ranem.Teraz to ja na pewno nie zasnę. 
Jeszcze jedna rzecz mi została do przemyślenia. Czy powiedzieć to Rose...
To będzie długi dzień.
 ___________________________________________________________________
Hej. ^^
Dzisiaj nie będę się użalała nad sobą i powiem ,że nie mam pojęcia kiedy napiszę nowy. Właśnie mija mi drugi tydzień ferii a ja co? 
NIC. Po prostu nic.

Więc najprawdopodobniej,zawieszam blog.Do egzaminów.Przez resztę lutego,marzec no i kwiecień zamierzam wziąć się za naukę. Mam nadzieję ,że coś z tego wyjdzie bo ze mną wszytko możliwe.
No to do napisania,
Pozdrawiam. 

sobota, 4 stycznia 2014

7.Ceremonia przydziału.

Właśnie siedzieliśmy przy stole Grifinddoru ,czekaliśmy na pierwszaków.  Patrząc na puste talerze poczułam ,że jestem bardzo głodna.No tak nie jadałam śniadania...


A śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.

Ohh bo zaraz umrę...

Może ty  nie ,ale ja potrzebuję energii,aby z tobą wytrzymać.

Pamiętać:Nic nie jeść.

Ej!Dobra nie będę się kłócił.Patrz pierwszoroczniaki i twoja ulubiona nowa koleżanka.

Ughh no weź! Bez sarkazmów mi tu!

No dobra koniec tego.Proszę wyłącz się na trochę.
Więc w skrócie.Nie odzywam się do Pottera,a on do mnie i jest pięknie.

Na samym początku do tiary podeszła Su.

~perspektywa Susan.~

Matko jak ja nie mogę wytrzymać z tymi bachorami.Tu bachor i tu bachor.Czego nie mogłam pójść z Al'em ?! 
-Przestańcie się pchać wredne bachory!-krzyknęłam zdenerwowana gdy zostałam przygnieciona do ściany.
-Yyhm.-obróciłam głową i zobaczyłam jakiegoś faceta.-Dobry wieczór,zaraz zaprowadzę was do Wielkiej sali,ale najpierw..-dalej nie słuchałam bo po co? Planuję trafić tam gdzie Al więc nawet ten staroć mnie nie powstrzyma.
Gdy przekroczyłam próg Wielkiej Sali od razu znalazłam mojego chłopaka.Siedziała kolo tej zołzy..Niby z jakiej paki? Przecież się pokłócili.!
To skandal! O nie !Co to to nie!

Tak zrujnuję jej życie!Po to tu jestem.!

-Susan Werb-usłyszałam głos profesora.
-Oh widzę ,że jesteś dość odważna,ale pasujesz do Slitherin?Oh tak na pewno byś tam pasowała..Sli...
-Czekaj! -pomyślałam nie ja nie chcę do Slitherinu,ja chcę do Gryfinddoru! Proszę tylko nie do Slitherinu,Proszę ja chcę do Gryfinddoru,proszę.
-Nie jestem pewna...
-Proszę cię bardzo...
-Ale żebym tego nie żałowała...Grifinddor!
-Dziękuję!

TAK! Podeszłam do mojego chłopaka i usiadłam koło niego oraz tego dziwoląga.

0:1 dla mnie.

~perspektywa Belli~

Jestem zdenerwowana.Bardzo zdenerwowana.


Kochanie złość piękności szkodzi.

Ale ta jędza rujnuje mi życie.!


Oh na pewno nie będzie tak źle.


Tak z pewnością będzie jeszcze gorzej.


Gdy ta jędza tylko podeszła do stołu wepchała się pomiędzy mnie i Al'a.

-Gratuluję!.-krzyknęła Rose-Będziemy razem w dormitorium.!-była bardzo radosna aż za bardzo...
-no no tiara wiedziała gdzie cię przydzielić.-dodał z uśmiechem Fabian.
-Jestem dumny.-powiedział do niej Al i ją pocałował w policzek.Poczułam jakieś dziwne ukłucie w środku.

Zazdrość kochanie.

Ooo nie na pewno nie!. Po prostu mnie zemdliło.

ale..

pomyślałam w środku ,więc w czym problem?

Nie będę się już kłócił.I tak mam racje.

Zawsze.
Po kolacji postanowiłam odprowadzić pierwszoroczniaków którzy już czekali w małej grupce.Wstałam od stołu i już miałam odchodzić gdy nagle Rose mnie zauważyła,jakiś cud...
-Gdzie idziesz?-zapytała.
-No wiesz ktoś musi odprowadzić pierwszoroczniaków...
-One są takie słodkie.-odezwała się Su..Niby z jakiej paki? Oczywiście teraz każdy ją podziwia...
-To ja też pójdę...-Nie zdążył się podnieść,a na jego kolanach znalazła się Su.
-Nie trudź się.-warknęłam i odwróciłam się na pięcie.
-To ja pójdę.-odezwała się Rose.
-Nie,poradę sobie sama.-powiedziałam i poszłam do grupki dzieciaków.Zaprowadziłam ich do pokoju wspólnego i powiedziałam to co miałam powiedzieć i poszłam do dormitorium.Gdy zobaczyłam dodatkowe łóżko chciało mi się płakać,dlaczego?!

Bo się nie możesz pogodzić z tym ,że Albus ma nową dziewczynę ,a ciebie ma daleko gdzieś.

Nie nie dlatego.! dlatego ,że ona chce mi zniszczyć życie i tu wcale nie chodzi o Pottera.
Taaa.
Przekonasz się.Zdążyłam się wykąpać i zasłonić kotary mojego łóżka usłyszałam ,że ktoś wchodzi do dormitorium.Były to Mery,Susan i Rose.Su pewnie została z Al'em.

Jak Su mogła zostać z Al'em jeśli weszła do dormitorium?

A przypadkiem nie powinieneś wiedzieć ,że ta co weszła do dormitorium to Susan Longbottom,przecież siedzisz w mojej głowie...

A no tak chwila zapomnienia.

-Bel śpisz?-była to Rose.Nie odpowiedziałam jej,ale wiem że ona wie ,że nie śpię..

Alee długie zdanie.

Rose odsunęła kotarę i siadła na moim łóżku.A ja co zrobiłam? Rozbeczałam się.Opowiedziałam jej o wszystkim zaczynając od tamtego po południa uprzednio rzucając zaklęcie aby nikt nas nie usłyszał.

Jesteś mądra.

-On tak naprawdę powiedział..-powiedziała zaskoczona tym wszystkim Rose.
-Noo tak,a teraz znalazł sobie Su..
_Melinie,wiesz jak ona mnie wkurza?!W ogóle cię nie polubiła nawet nie próbowała! Wiesz co ja cię bardzo przepraszam za to ,że cię olałam ,ale starałam się być miła..
-Noo wiesssz co ja w ogóle tego nie zauważyłam!Ona chce aby wszyscy mnie znienawidzili.Tylko nie wiem dlaczego..
-Wiesz nie przejmuj się, jesteś od niej o dużo lepsza!.
-Coo za zaszczyt.-powiedziałam puszczając jej oczko.-No i przepraszam za mój wybuch..
-Nic cię nie stało,nawet ci się nie dziwie.Ale wiesz wyglądasz ślicznie w tych włosach,ale te oczy...-skrzywiła się.
-Tak wiem mi też się nie podoba..-powiedziałam po czym zamknęłam oczy które ponownie stały się zielone.-A teraz koniec o mnie,gadaj co tam u Fabianka?
Rose zarumieniła się,ale nie dane było jej odpowiedzieć ponieważ do dormitorium weszła Su.Biedna nie wiedziała ,że ją widzimy(nasze sposoby).Idąc do swojego łóżka potknęła się o mój kufer,ledwo się powstrzymywałam od śmiechu..
-Wredny rudzielec!Jeszcze mnie popamięta.!-szepnęła Werb. Tak się przestraszyłam ,że aż wybuchłam śmiechem.Rose najpierw opadła szczęka,a potem zaczęła się śmiać jak opętana. 

Czyli jest taka sama jak ty?

Na to wygląda.

Z kim ja żyję?!

Mam cię dość.
Postanowiłyśmy ,że położymy się spać,Weasley'ównie bardzo to się spodobało bo nie musiała mówić o Fabianie.Jutro wszystkiego się dowiem.

Następnego dnia wstałam o 6:00 ,pięknie już nie zasnę ,a mam półtorej godziny do śniadania.Postanowiłam pójść do pokoju wspólnego i zacząć książkę którą znalazłam u babci.
Była ciekawa jednak za bardzo nie mogłam się skupić ponieważ czułam na sobie czyjś wzrok.Bardzo mnie to irytowało,a najgorsze było to,że nikogo tam nie było.Byłam sama,czy ja wariuję?!

tak,wariujesz.

Nie denerwuj mnie, bardzo proszę.
Gdzieś po siódmej poszłam obudzić Rose.Rzadko to mi się zdarza ponieważ zwykle to ona mnie budzi...
Gdy śniadanie mijało w kompletnej ciszy,podszedł do nas profesor Longbottom i rozdał nam plany zajęć
-A gdzie panna Werb?-spytał nauczyciel.
-Nie wiemy.-powiedziałyśmy zgodnie z Rosie.

Wiecie.

-Ah dobrze,proszę o przekazanie jej planu jeśli się pojawi,do zobaczenia na lekcji.
-Na pewno nie wiecie gdzie jest?-zapytał Al gdy odszedł nauczyciel.Ja cicho prychnęłam ,a Rose odpowiedziała.

Wiedzą ,ale nie powiedzą.

Zamknij się.! Skąd ja mogę wiedzieć?!
-Nie jesteśmy jej świtą żeby wiedzieć gdzie jest..-powiedziała zirytowana,myślałam że wybuchnę śmiechem ,ale ..
-Coś Ci przeszkadza?-zapytał mnie trochę wkurzony Al.-Czy coś Ci zrobiłem że tak mnie traktujesz?-nie odpowiedziałam tylko postanowiłam,że pójdę już pod salę.-Czy coś źle powiedziałem?-dalej kontynuował,a ja wstałam.Miałam już odchodzić,ale mnie zatrzymał.
-Zostaw moją rękę w świętym spokoju.-powiedziałam dość spokojnie jak na mnie.
-Nie póki mi nie powiesz,dlaczego taka jesteś.
-Al zostaw ją.-powiedziała spokojnie Rose.-I wiesz co? Tak powiedziałeś za DUŻO...-dalej nie słyszałam ponieważ chciałam jak najszybciej opuścić wielką salę.Poszłam pod klasę ,a nie długo po mnie przyszła Rose oznajmiając ,że wygarnęła mu jego głupotę.

Melinie czego dziewczyny są takie głupie?

Chciałbyś.
W połowie zielarstwa do klasy wpadła zziajana Susan.
-Panno Werb może nam pani to wyjaśnić?-zapytał profesor.
-Noo mogę..ja zaspałam,przepraszam za spóźnienie...
-No dobrze to twój plan zajęć i twój dom traci 5 punktów i mam nadzieję ,że więcej się to nie powtórzy.Proszę znajdź sobie miejsce.
-Oczywiście profesorze,jeszcze raz przepraszam. Chciałam się także spytać gdzie bym mogła usiąść ponieważ jestem nowa i muszę nadrobić zaległości?-zapytała ,a mnie opadła szczęka.
-Ah no dobrze,to może pójdziesz do panny Weasley?-zaproponował,a ja ..mnie zamurowało,dosłownie.Jak ona śmiała?!
Mnie i Rose się nie rozdziela.Od 1 klasy siedzimy razem.Ona jaja sobie robi...
-Oh dobrze więc panno Martin proszę przejść do pana Lewis'a.
-Ale proszę pana mogę wszystko  wytłumaczyć Susan po lekcji ..-zaczęła Ros,za co jej dziękuję bo ja bym się nie odważyła odezwać..
-Nie lepiej będzie jeśli nie będziecie siedzieć razem. -Byłam w..

wciekła,tak tak wiem norma.

Ej!
Na następnych lekcjach robiła to samo.Spóźniała się ,a potem pytała się czy może zająć moje miejsce,stało się tak na lekcji historii magii gdzie ławki mieliśmy 4-osobowe. Oczywiście ja musiałam się przesiąść.Miałam po prostu ochotę ją udusić. Jednak na Obronie przed czarną magią nauczycielka nie nabrała się na jej zagrywki,ale o dzięki temu ,że nasza 4 jest najaktywniejsza.
Podlizujecie się.
Czy musisz się odzywać niepotrzebnie? Mniejsza z tym.Pani kazała jej zająć jedyne wolne miejsce koło obleśniej ślizgonki Gertrudy której nazwiska nie pamiętam.
-Dobrze więc moi drodzy witam was w nowym roku szkolnym,ciesze się ,że wybraliście mój przedmiot. Dzisiaj poćwiczymy podstawowe zaklęcia obronne,może zorganizujemy kila małych pojedynków.Kto mi powie jak brzmi zaklęcie tarczy?
Ręce podniosło kilka osób w tym ja i pani wybrała mnie.
-Protego.-powiedziałam.
-Dobrze,a zaklęcie oszałamiające brzmi?-tym razem pani wybrała Susan Longbottom.
-Drętwota,może być też Expelliarmus.
Pani zapytała jeszcze kilka osób po czym powiedziała.
-No dobrze czas zacząć pojedynki.Kto pierwszy?Albo nie lepiej ja wybiorę..-powiedziała po czym popatrzyła się na mnie i powiedziała.-Bello zapraszam,twoim partnerem będzie...-proszę nie Potter,proszę..-panna Werb-Nie no jeszcze lepiej.!-Chciałabym zobaczyć co potrafisz.Proszę zaczynajcie.
-Expelliarmus!-zaczęłam.
-Protego.-powiedziała.Zaraz ,zaraz przecież umiem niewerbalne.
-Immobilus-pomyślałam i z mojej różdżki wyleciał jasny promień.Susan się zdziwiła..i dostała.No to się pobawimy.-Tarantallerga.-cała klasa wybuchła śmiechem,biedaczka wywijała w każdą stronę.Postanowiłam to niestety skończyć.-Finte.
-Brawo,bardzo pomysłowe.20 pkt dla twojego domu Bello.
1:1,brawo.
O co ci chodzi?

To ,że jeden pkt dla ciebie i jeden dla niej.Dla ciebie bo dzisiaj wygrałaś i ją ośmieszyłaś,a dla niej dlatego ,że na uczcie powitalnej zajęła twoje miejsce i nie chodzi tu o stół.

Dobrze wiedzieć.
Pojedynkowali się jeszcze inni,między innymi Rose z Malfoyem,Al z Parkinson i,Fabian z Lavander Patil .
Na koniec lekcji pani poprosiła naszą 4 abyśmy chwilę zostali w klasie.Gdy już wszyscy wyszli zaczęła mówić.:
-Chciała abyście zostali ponieważ mam dla was propozycję.Jesteście najlepsi ze swojego rocznika i chciałabym nauczyć was kilku nowych zaklęć,rozmawiałam z panią dyrektor i się zgodziła abym uczyła was czegoś innego niż w podstawie.Co o tym sądzicie?
-Oczywiście,że się zgadzamy.-powiedzieliśmy chórem.
-Spotkania odbywałyby się po lekcjach,chciałabym zacząć w tym tygodniu,pasowałoby wam w środę.?-zapytała.
-Nie możemy mamy nabór do drużyny.-powiedziała Al,zaraz przecież ja też powinnam to wiedzieć,jestem jego zastępcą to nie fair!.
-Tak szybko?-zapytałam, po czym dodałam-może w czwartek?
-Mi pasuje,więc do zobaczenia w czwartek po lekcjach.
Po lekcjach byłam dość zdenerwowana powtarzającą się sytuacją więc postanowiłam ,że pójdę polatać na miotle.Uwielbiam to robić.Zawsze w powietrzy mogę wszystko spokojnie przemyśleć.Jest dopiero pierwszy dzień szkoły,a ja już mam dosyć.
Może jednak moje sumienie ma rację,przemienię się i zostawię wszystkich w świętym spokoju..

Oo nie ! Teraz się nie poddawaj.Walcz.Ta pusta lala nie jest lepsza od ciebie i nie możesz się poddać.Nie daj się.! Odejdziesz nie wiedząc co chce? Nie można tak.!

Wow..ty mnie wspierasz?
No od tego jestem to,że czasem ci podgryzam nie znaczy ,że nie potrafię pomóc.

W takim razie dziękuję,podniosłeś mnie trochę na duchu.Jednak dalej sądzę ,że jestem chora psychicznie.

może troszeczkę.

______________________________________________________________

Hello! :D
Przybyłam z nowym rozdziałem oraz nowym,wspaniałym szablonem od Walentyny.:* Jak się wam podoba bo ja się w nim zakochałam.
Tęsknił ktoś.? Dobra wiem ,że nikt.;d 
Przepraszam ,że tak późno go dodaję po świętach w ogóle mi się nie chciało tego robić starałam się ,ale jakoś nie wyszło.Może słyszeliście o quillingu? To właśnie robię ostatnio na zajęcia techniczne..czyste zło.Jeszcze egzaminy ... Jestem załamana.
Właśnie dziękuję z ponad 1000 odwiedzin! Naprawdę jestem wdzięczna ,że ktoś wchodzi tutaj.:) Mam nadzieję ,że jednak komuś podoba się to opowiadanie.Proszę o komentarze.:) Przepraszam za błędy.Staram się. :* 
No i spóźnione życzenia..:Szczęśliwego nowego roku życzę.:*

Do następnego. ^^